Warto iść tyłem

Ten pomysł połączył świątynie Poznania: istniejącą, symboliczną i tę dawną

Aktualizacja: 01.07.2010 20:57 Publikacja: 30.06.2010 20:20

Konflikt wokół minaretu Joanny Rajkowskiej przypominał klimat wojny krzyżowej

Konflikt wokół minaretu Joanny Rajkowskiej przypominał klimat wojny krzyżowej

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Nie byłoby Marszu Tyłem, gdyby nie Joanna Rajkowska i jej głośne projekty zmieniające tożsamość przestrzeni miejskiej. To ona postawiła palmę na warszawskim rondzie de Gaulle'a. Dziś trudno uwierzyć, że byli tacy, których ona bulwersowała.

O pozostawienie jej Dotleniacza walczyli mieszkańcy centrum stolicy: wodne oczko w zieleni tchnęło świeże powietrze w duszną przestrzeń betonowych bloków, naznaczoną tragedią warszawskiego getta.

[srodtytul]Pomysł na komin[/srodtytul]

Wyobraźmy sobie jednak, że Rajkowska idzie dalej i zamiast palmy lub dotleniacza buduje w Warszawie minaret. Z takim pomysłem musieli się zmierzyć mieszkańcy Poznania.Komin w dzielnicy Garbary, który artystka chciała zmienić w instalację przypominającą minaret, nadaje się do tego idealnie. Góruje ponad przestrzenią architektonicznego chaosu: niedopasowanych, różnokolorowych brył budynków, jakie można obserwować w arabskich miasteczkach.

Sąd konkursowy debatujący nad rewitalizacją pofabrycznych Garbarów ocenił jednak projekt Rajkowskiej za "obcy kulturowo", nazwał go "prowokacją religijną", która "obraża uczucia muzułmanów".

– Chciałam tylko przekształcić pofabryczny komin w znak, symbol minaretu, postawić pytanie, jak do niego się odnosimy, jak odnosimy się do obcych – tłumaczy artystka.

Punktem zwrotnym dalszych wydarzeń stała się warszawska manifestacja przeciw budowie centrum kultury muzułmańskiej.

– Była inspirowana przez osobę związaną z buddyzmem, więc Rajkowska napisała, że buddyści mają coś wspólnego z wszechpolakami – mówi Hanna Gill-Piątek, inicjatorka Marszu Tyłem. – Też miałam dziwne wrażenie, oglądając zdjęcie z manifestacji, na której faszyzujący członkowie ugrupowań radykalnych stali w jednym rzędzie z człowiekiem trzymającym flagę Izraela. Uważałam jednak, że Joanna wyciąga zbyt daleko idące wnioski. Polemizowałam z nią na forum internetowym i tak doszło do naszego spotkania.

Okazało się, że mimo początkowej różnicy zdań można działać razem i stworzyć wspólny projekt.

– Minaret sprawił, że wybuchła społeczna bomba: projekt, który był skierowany przeciwko uprzedzeniom, ujawnił je – mówi Hanna GillPiątek. – Teraz nie można już mówić źle o Żydach, bo jest się uważanym za człowieka mało inteligentnego. Natomiast można wiele złego powiedzieć o muzułmanach. Zdałam sobie też sprawę, że w Poznaniu mamy tylko świątynie chrześcijańskie. Przed wojną była i synagoga. Postanowiłam połączyć katedrę, znak minaretu i dawną bożnicę w symboliczny sposób – marszem, ale idącym tyłem.

[srodtytul]Start spod katedry[/srodtytul]

Stoimy przed poznańską katedrą, niedaleko palatium Mieszka I, o którym pierwszą relację napisał po arabsku kupiec z Kordoby Ibrahim Ibn Jakub. Schodzi się ponad setka uczestników marszu, w tym trójka muzułmanów. Przeciwnicy nie przyszli.

– Nie jesteśmy tutaj, bo nienawidzimy jakiejś religii. Nie zajmujemy się odniesieniami czysto religijnymi, tylko cywilizacyjnymi. Poruszanie się do tyłu daje lepszą perspektywę zobaczenia tego, co w historii wydaje się nienaruszalne. Chcemy pokazać, że to my tworzymy naszą tożsamość, która jest sprawą umowy, konstrukcji intelektualnych i ideologicznych. Nie chodzi o to, żeby tę tożsamość zmieniać, tylko o to, że można o niej myśleć na wiele sposobów.

Startuje marsz tyłem. Powaga ustępuje śmiechom pointującym potknięcia i przypadkowe zderzenia. Po kilku minutach włączają się nieuświadamiane na co dzień pokłady intuicji: rodzaj oczu z tyłu głowy. Bez problemu pokonujemy przejścia dla pieszych, wysokie progi krawężników. Jak w przewijanym do tyłu filmie widzimy oddalającą się katedrę, przechodzimy pod kominem, który miał być minaretem, i zatrzymujemy przed miejską pływalnią, która od czasu wojny nie może się stać na powrót synagogą.

[srodtytul]Symbol przyszłości[/srodtytul]

Starszy pan podchodzi do Hanny Gill-Piątek i prosi, by w kolejnym marszu włączyć do osi świątyń ewangelicki zbór. Ja zaś pytam ją, co dziś znaczy dla niej minaret.

– Symbolizuje również przyszłość, bo czeka nas przecież asymilacja z muzułmanami – odpowiada. – A jeżeli nasza świadomość jej nie zaakceptuje, staniemy się zakładnikiem obsesji, która jest wewnętrznym terrorystą. Od tego prosta droga do aktów przemocy.

Konflikt wokół minaretu Joanny Rajkowskiej przypominał klimat wojny krzyżowej. Poznański marsz tyłem był powrotem do I Rzeczypospolitej otwartej na trzy religie monoteistyczne.

Nie byłoby Marszu Tyłem, gdyby nie Joanna Rajkowska i jej głośne projekty zmieniające tożsamość przestrzeni miejskiej. To ona postawiła palmę na warszawskim rondzie de Gaulle'a. Dziś trudno uwierzyć, że byli tacy, których ona bulwersowała.

O pozostawienie jej Dotleniacza walczyli mieszkańcy centrum stolicy: wodne oczko w zieleni tchnęło świeże powietrze w duszną przestrzeń betonowych bloków, naznaczoną tragedią warszawskiego getta.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu