Prezentuje ich w miejscu z dala od komercji – przy placu Konstytucji 4. Od półtora roku ten adres kojarzony jest z Witryną, czyli najmniejszą stołeczną galerią, ale obecnie InfoQultura uaktywnia się wystawienniczo na większych przestrzeniach. I zamierza być postrzegana nie tylko jako nośnik informacji (patrz nazwa) i platforma dyskusyjna, ale także jako miejsce plastycznych spotkań.
Artyści połączeni wystawą „Young Blood” mają różne temperamenty i doświadczenia. Moją pupilką jest Małgorzata Dmitruk, urodzona na Podlasiu, dzieląca czas między białoruskim Mińskiem a Warszawą (pracuje na dwóch uczelniach) oraz własną twórczością. Maluje obrazy, robi graficzne komiksowe cykle, wykonuje instalacje, „rzeźbi” z wełnianych trykotów.
Zawsze pozostaje autentyczna i wiarygodna. Opowiada o zwykłych ludziach z pogranicza kultur. Wie, kiedy zawiesić historię w pół słowa (czy raczej – obrazu), żeby pozostawić widzowi margines na wyobraźnię. Świetny jest „Kombinat”, cykl 36 litografii. Komiks o człowieczku, w którego skromnym życiu jedynym słońcem jest… placek domowego wypieku.
Zwróciłam też uwagę na Antoniego Starowieyskiego – nie tylko z powodu nazwiska. Syn słynnego artysty odziedziczył po ojcu talent, ale nie sposób malowania. Od dyplomu (1997) brnie swoją drogą. Dosłownie i w przenośni. Lubi szerokie, puste plany – rozległe pejzaże, gołe wnętrza. Czuje kolor; wie, jak połączyć barwę ze światłem. I ma dar nasycania obrazów podskórnym niepokojem – choć niby nic się nie dzieje.
Dobrze rokuje Aleksandra Cieślak, operująca trafnym, „plakatowym” skrótem przeniesionym na obrazy. W pracach Katarzyny Kijek podoba mi się jej indywidualne podejście do postsocjalistycznych „powidoków” – tematu niemiłosiernie zgranego przez młodych.