Ten trzeci? A może – były trzeci? Jakkolwiek by odliczać, w przypadku Rafała Bujnowskiego to nie ma sensu. Owszem, był współzałożycielem grupy Ładnie (obok Sasnala i Maciejowskiego, a także Mirka Firka, który zszedł z malarskiej sceny), ale nie tylko za to go lubimy. Do zasług można mu zaliczyć prowadzenie krakowskiej Galerii Otwartej (efemeryda pojawiająca się do 2001 roku na billboardach). Jego plastyczną aktywność można określić jako malarstwo z konceptualnym przechyłem.
Bujnowski wyposaża każdy projekt w drugie dno. Do obiektów dodaje historię tyleż absurdalną, co poetycką. Kiedy urodziła mu się córka Milena, nie pisał do niej listów, lecz namalował dla niej „posag”: serię 21 realistycznie odtworzonych króliczych skórek. Płótnami obdarował topowych polskich artystów w zamian za ich prace. W ten sposób powstała unikalna kolekcja sygnowana znanymi nazwiskami z młodego pokolenia (m.in. Sawicka, Dawicki, Ołowska, Sasnal, Kuśmirowski), sprezentowana Milenie przez troskliwego tatę. Dziecko zostało zabezpieczone na przyszłość.
Tymczasem jej ojca spotkały rozmaite przykrości. „Kupiłem mieszkanie na osiedlu, gdzie nikt nie chce mieszkać; pożyczyłem pieniądze koledze, który okazał się hazardzistą; pojechałem z córką na narty i przez cały tydzień była taka mgła, że prawie się nie widzieliśmy”, żali się przy okazji wystawy w Rastrze. Te wydarzenia zainspirowały go do stworzenia instalacji zatytułowanej „Oczodoły”. W największym pomieszczeniu galerii autor ustawił pod ścianą rząd monumentalnych, na pozór realistycznych obrazów.
Poszczególne kadry tworzą ponurą scenerię: oto blok mieszkalny w surowym stanie. Rzecz jasna, imitacja, lecz sugestywna. Ciężkie, geometryczne mury zostały ledwo chlapnięte szarą, półpłynną farbą. Zacieki i widoczna struktura podłoża udają brutalne betonowe ściany. Czarne prostokąty okien sugerują, że mieszkania, pardon – apartamenty nie mają jeszcze właścicieli. I być może długo przyjdzie na nich czekać – bo to pejzaż pokryzysowy. Mury stoją, lecz brakuje kasy na ich wykończenie. I już wdał się proces zniszczenia. W ten sposób Bujnowski znakomicie uchwycił polskie problemy.
Druga wpadka – ta z niewypłacalnym kumplem – na jednostkowy wymiar. Artysta umorzył pożyczkę w zamian za wykonanie kilkudziesięciu obiektów przez ojca nieszczęsnego „Hazardzisty” (to tytuł serii). Powstały dziwne metalowe przedmioty kojarzące się z rzeźbami Katarzyny Kobro i jednocześnie udające elementy użytkowe o technicznym charakterze.