Pożegnanie w sarmacko-rzymskim stylu

Galeria wschodnia

Publikacja: 03.11.2010 07:00

Józef Oleszkiewicz „Pożegnanie hetmana Jana Karola Chodkiewicza z małżonką Anną przed wyruszeniem na

Józef Oleszkiewicz „Pożegnanie hetmana Jana Karola Chodkiewicza z małżonką Anną przed wyruszeniem na wyprawę chocimską w 1621 roku” (repr. Muzeum Zamoyskich w Kozłówce)

Foto: Rzeczpospolita

Miał szczęście do możnych i wpływowych mecenasów. Najpierw pomoc Anny Mostowskiej, potem wsparcie Chodkiewicza „ustawiły” Józefa Oleszkiewicza wśród najbardziej rozchwytywanych malarzy przełomu XVIII i XIX stulecia.

Kasztelan Aleksander hrabia Chodkiewicz, zaledwie rok starszy od artysty, był mu „opiekunem, ojcem i bratem”. Jego dom przypominał dzisiejsze kulturalne centra: wspaniała kolekcja sztuki, bogata biblioteka, profesjonalnie urządzony teatr, znakomita orkiestra.

Oleszkiewicz umiał się odwdzięczyć dobroczyńcy. Namalował scenę upamiętniającą bohaterstwo przodka Aleksandra. „Pożegnanie hetmana Jana Karola Chodkiewicza z małżonką Anną przed wyruszeniem na wyprawę chocimską w 1621 roku”, praca o tasiemcowym tytule, utrzymana jest w klasycystycznym duchu. W kolorystyce i wyważonej, statycznej kompozycji nietrudno zauważyć wpływy Davida; w stylizacji kobiecych twarzy widać uwielbienie, jakim Oleszkiewicz darzył Rafaela.

Jak przystało na ówczesną modę, malarz ubrał damy w kreacje o antycznym kroju. Podwiązane pod biustem tuniki, malowniczo udrapowane płaszcze, włosy upięte „na Rzymianki”. Tak nosiły się elegantki doby empire’u, ale nie baroku! Do historycznej prawdy zbliżył się artysta przy odtwarzaniu strojów męskich. Żegnających hetmana sarmatów odział w kontusze i kaftany, ale głowy ostrzygł im na krótko i zgolił zarosty, wedle klasycznych rzymskich wzorców – podczas gdy polski bądź litewski szlachcic na początku XVII wieku nosił buńczuczny czub i wąsiska. Główny bohater wyrusza przeciwko Turkom zakuty w lekką zbroję i hełm z pióropuszem. Rzec można – to zbroja umowna, pozbawiona cech charakterystycznych. 

Zgromadzeni przy pożegnaniu powściągają emocje. Małżonka Jana Karola wygląda na opanowaną, pewną polskiego sukcesu. Zachowuje się godnie. Żadnych łez ani dramatycznych gestów. Mąż uspokajająco ściska Annie dłoń, rzuca jej ostatnie spojrzenie – ale jednocześnie widać, że spieszno mu dosiąść niecierpliwego rumaka, przytrzymywanego przez giermka. Czas ruszać, towarzysze broni czekają.

Po tak pięknym rozstaniu nie doszło, niestety, do równie pogodnego powitania. Wielki hetman litewski nie dożył zakończenia zmagań toczonych z Turkami pod Chcimiem. 1 sierpnia wojska dowodzone przez Chodkiewicza stanęły obozem nad Dniestrem naprzeciwko Chocimia. Siły tureckie były dwu-, może trzykrotnie liczniejsze. Wówczas Chodkiewicz dał dowód męstwa i dodał podopiecznym otuchy, buńczucznie zapewniając, że „ilu Turków naprawdę jest, policzy się szablą”. Chodkiewicz zapadł na zdrowiu. Jak się okazało, śmiertelnie. Zdążył jeszcze 24 września przekazać buławę Lubomirskiemu i… odszedł w zaświaty.

Wkrótce, po kilkudniowych rokowaniach, wykończeni przeciwnicy zawarli traktat pokojowy. Honorowy tak dla Polski, jak Turcji. Jeszcze wówczas wschodnią granicą Rzeczypospolitej pozostał Dniestr.

Dzieło Oleszkiewicza trafiło do kolekcji Konstantego Zamoyskiego, który w czasach narodowej niewoli gromadził wizerunki polskich królów i hetmanów – ku pokrzepieniu serc.

Do dziś „Pożegnanie hetmana Chodkiewicza…” znajduje się w Salonie Czerwonym, najokazalszej komnacie pałacu w Kozłówce, gdzie Zamoyski umieszczał obrazy szczególnie mu bliskie: upamiętniające dni chwały własnego rodu.

[ramka][srodtytul]Józef Oleszkiewicz (1777 – 1830)[/srodtytul]

Urodzony w Szydłowie na Żmudzi, w ubogiej rodzinie. Początkowo uczył się sam, kopiując obrazy w wileńskiej galerii Prozorów. Jego talent malarski odkryła Anna z Radziwiłłów Mostowska, która rekomendowała samouka Franciszkowi Smuglewiczowi, profesorowi Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Wileńskiego.

Oleszkiewicz nie był studentem mistrza w dosłownym tego słowa znaczeniu. Do Wilna przybył jako 25-letni, dojrzały człowiek. Skorzystał jednak z fachowej wiedzy profesora i udoskonalił warsztat. Kolejnym jego protektorem stał się Aleksander Chodkiewicz, pisarz, naukowiec, kolekcjoner. Dzięki niemu malarz naukę kontynuował w Dreźnie i Paryżu, w pracowni najsłynniejszego klasycysty Jeana-Luisa Davida. Po powrocie z zagranicy tworzył na Wołyniu i w Wilnie. Utrzymywał się z lekcji rysunków, a  największe dochody zapewniły mu podobizny (mocno idealizowane) ziemian i ziemianek. Po śmierci Smuglewicza w 1807 r. zamierzał przejąć jego stanowisko na uniwersytecie – bez powodzenia. W 1810 zamieszkał na stałe w Petersburgu; dwa lata później mianowano go honorowym akademikiem w dziedzinie malarstwa historycznego na tamtejszej Akademii; w Petersburgu także zmarł. Malował obrazy religijne, mitologiczne, historyczne oraz portrety Pod koniec życia popadł w głęboki mistycyzm.To on zaszczepił ideę rozwijaną później przez Mickiewicza i Krasińskiego o świętym posłannictwie Polski nadanym jej przez Boga.[/ramka]

[i]Monika Małkowska, krytyk artystyczny „Rzeczpospolitej”

[mail=m.malkowska@rp.pl]m.malkowska@rp.pl[/mail][/i]

Miał szczęście do możnych i wpływowych mecenasów. Najpierw pomoc Anny Mostowskiej, potem wsparcie Chodkiewicza „ustawiły” Józefa Oleszkiewicza wśród najbardziej rozchwytywanych malarzy przełomu XVIII i XIX stulecia.

Kasztelan Aleksander hrabia Chodkiewicz, zaledwie rok starszy od artysty, był mu „opiekunem, ojcem i bratem”. Jego dom przypominał dzisiejsze kulturalne centra: wspaniała kolekcja sztuki, bogata biblioteka, profesjonalnie urządzony teatr, znakomita orkiestra.

Oleszkiewicz umiał się odwdzięczyć dobroczyńcy. Namalował scenę upamiętniającą bohaterstwo przodka Aleksandra. „Pożegnanie hetmana Jana Karola Chodkiewicza z małżonką Anną przed wyruszeniem na wyprawę chocimską w 1621 roku”, praca o tasiemcowym tytule, utrzymana jest w klasycystycznym duchu. W kolorystyce i wyważonej, statycznej kompozycji nietrudno zauważyć wpływy Davida; w stylizacji kobiecych twarzy widać uwielbienie, jakim Oleszkiewicz darzył Rafaela.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu