Galeria Borghese w Rzymie Cranach i inny renesans

„Cranach i inny renesans” w rzymskiej Galerii Borghese to fascynujące zestawienie geniuszy włoskiego odrodzenia z nadwornym artystą saksońskich elektorów

Publikacja: 14.12.2010 18:18

Lucas Cranach St. „Niedobrana para”, 1525, Musée des Baeu-Arts, Besancon

Lucas Cranach St. „Niedobrana para”, 1525, Musée des Baeu-Arts, Besancon

Foto: Galleria Borghese

[i] Monika Małkowska z Rzymu [/i]

Ta wystawa wygląda jak prowokacja: prowincjonalny, nieco zacofany i trochę naiwny malarz z Wittenbergi kontra Leonardo, Rafael, Tycjan, Palma Starszy, Lotto, czyli włoska superliga wszech czasów. Ale Lucas Cranach nieźle sobie radzi.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,578844.html]Oglądaj galerię obrazów[/link] [/wyimek]

[srodtytul] Rajskie efekty [/srodtytul]

Niemal równolatek Dürera, prawie całe długie życie (zmarł w wieku 81 lat!) spędził na służbie u saksońskich książąt. Odniósł gigantyczny sukces, czego dowodem ogromna liczba zamówień u trzech kolejnych elektorów. Jednak dopiero teraz dostąpił prawdziwego zaszczytu: po raz pierwszy w historii kuratorzy z Galerii Borghese (i w ogóle z Włoch) pochylili się nad reprezentantem północnej kultury. Więcej, zainteresowali się „Innym renesansem” – jak zatytułowano ekspozycję.

Niezwykłą, trzeba przyznać. W stałą kolekcję Borghese wkomponowano 60 dzieł niemieckiego autora, wypożyczonych z muzeów europejskich i amerykańskich. Całość (a więc stały zbiór także) zgrupowano w kilku sekwencjach: dworski smak, władza kobiet, nowa religijność, wątki mityczne, świadomość ciała.

I co się okazuje? Że prowincjusz z Północy wyróżnia się oryginalną, jakby celowo niedoskonałą manierą na tle perfekcyjnych południowców. Jest trochę śmieszny, bardzo dekoracyjny, niekiedy wdzięczący się do odbiorcy. Pakuje w kompozycje mnóstwo detali, cyzeluje ornamenty i desenie na wykwintnych strojach. Piórka przy kapeluszach, klejnoty, pieski pozujące u nóg utytułowanych państwa – to trąci średniowieczem i skodyfikowaną sztuką dworską. Mimo wszystko, całość tworzy zwartą kompozycję. Co więcej, ma wyrazisty charakter.

Szczyty baśniowego efekciarstwa, to wyobrażone przez Cranacha sceny „złotego wieku ludzkości” (znaczy, w raju) i obrazki z polowań na jelenie. Skłębiony nurt rzeki, nurzające się w nich rogacze, mierzący do nich z łuków wytworne damy i eleganccy panowie; na horyzoncie – wypasione zamczysko. Niby obrazy olejne, a wyglądają jak tapiserie zdobiące paradne komnaty. Z takim też przeznaczeniem – ku ozdobie – powstały.

[srodtytul]Muślinowa skromność [/srodtytul]

Co do stylu: Łukasz z Wittenbergi bardziej rysuje, niż macha pędzlem. Kudy mu do takiego Tycjana, króla nieokiełznanego malarstwa! Jednak Cranacha zapamiętuje się od pierwszego spojrzenia. Zwłaszcza wykreowany przez niego typ kobiety. To jakby jedna i ta sama modelka. Kociooka, długonoga anorektyczka w wymyślnych nakryciach głowy, wystrojona nawet wówczas, gdy udaje nagą antyczną boginię. Wyuzdana, acz niewinna; daleka od klasycznej piękności, lecz urzekająca; niepodobna do baby z krwi i kości, zarazem emanująca seksem, wręcz lubieżna.

Najzabawniejsza jest w roli Wenus z Amorem (Cranach stworzył wiele jej wersji, najwięcej w latach 30. XVI wieku). Oto jeden z wariantów, w wydłużonych, eleganckich proporcjach. Tłusty chłopczyk ze skrzydełkami ma kłopoty z pszczołami, zlatującymi się do plastra miodu, który właśnie dorwał. Na szczęście, owady omijają wykwintną piękność, pozwalając jej zachować dystynkcję ruchów. Dama przechadza się pod drzewem w strojnym kapeluszu, kolii i muślinowym szalu. Poza tym, naga jak… Ewa w raju. Zda się – bliźniacza siostra Wenus, tylko nieco skromniejsza, w dyskretnym miejscu przysłonięta roślinką. Za to Lukrecja gotująca się do samobójczego pchnięcia sztyletem nie wykazuje skrępowania swym obnażonym ciałem. Szyfon, który podtrzymuje na wysokości podbrzusza, dodaje tylko przedstawieniu pikanterii.

[srodtytul]W klatce konwenansów [/srodtytul]

Przywołajmy realia, w jakich osadzono wystawę. Początek XVI stulecia, w Italii renesans w pełni dojrzałości i doskonałości. Wielkich artystów nosi się tam na rękach, o co Dürera, który bywał w południowych krajach, zżera zazdrość. A Cranachowi jest dobrze. On nie ma kompleksów. Od 1505 roku trwa na intratnym stołku nadwornego mistrza elektorów saksońskich, należy do pupilków society, zarabia znakomicie, ba! przyjaźni się z Lutrem bez uszczerbku dla kariery.

Tu ciekawostka: przyszły reformator trzymał do chrztu córkę malarza Annę, ten zaś odwzajemnił się teologowi, zostając chrzestnym małego Johannesa Lutra. Co ważniejsze – sportretował rodzinę duchownego, z samym Marcinem na czele. W wersji kolorowej i czarno-białej, graficznej. Oblicze ojca reformacji znamy właśnie dzięki podobiznom autorstwa Cranacha Starszego. To ten surowy mężczyzna krępej budowy, o niezdarnych dłoniach, noszący się jak mnich na czarno. Charakterystyki dopełniają odziedziczone po chłopskich przodkach wystające kości policzkowe i wąskie, nieskore do uśmiechu wargi.

Tu zaczyna się ważny rozdział wystawy – portrety. W XVI wieku gatunek przeżywający rozkwit. W tej dziedzinie Cranach pokazuje pazur. Porzuca gotycko-naiwną poetykę, zostawia na boku minoderię i żarty. Nie schlebia zleceniodawcom. Tworzy podobizny realistyczne, rzec można – psychologiczne. Na tym terenie dorównuje kroku najlepszym.

Kiedy pokazuje „Niedobraną parę”, niemal z sadystyczną frajdą oddaje brzydotę obleśnego starucha, przymilającego się do młódki, której te zaloty miłe, bo sowicie opłacone. Gdy maluje cesarza Karola V, elektora Fryderyka Mądrego czy kolejnego saksońskiego władcę Jana Fryderyka – nie waha się oddać mankamenty ich urody.

Szczególnie poruszyły mnie konterfekty księżniczki i księcia Saksonii. Blade i smutne dzieci, o niezdrowo podkrążonych oczach (obydwa portrety z 1517 roku). Eteryczna dziewczynka, przygięta ciężarem złotych łańcuchów i jej braciszek, w wianku na płowych lokach. Uwitym nie z kwiatów, lecz z pereł i drogiego kruszcu. W dworskim Edenie nie każdemu żyło się wygodnie.

[i] Wystawa czynna do 13 lutego [/i]

[i] Monika Małkowska z Rzymu [/i]

Ta wystawa wygląda jak prowokacja: prowincjonalny, nieco zacofany i trochę naiwny malarz z Wittenbergi kontra Leonardo, Rafael, Tycjan, Palma Starszy, Lotto, czyli włoska superliga wszech czasów. Ale Lucas Cranach nieźle sobie radzi.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu