– Kiedy przed kilkoma laty zamieszkałam w centrum Warszawy, uderzyły mnie komunikaty, którymi jesteśmy bombardowani – reklamy wielkoformatowe, znaki drogowe, światła – mówi artystka.
Z jej obrazów wyłania się chaos nie tylko Warszawy, ale też Londynu i Bangkoku. Efekt artystka osiąga przez abstrakcyjne kształty i dynamiczne pociągnięcia pędzlem. Ważną rolę odgrywają w nich także symbole. Neony, fragmenty reklam czy karoserii aut, a także litery są dla widza wizualną łamigłówką.
– Poprzez ich użycie chciałam wzmocnić malarski kontrast – płynna, jakby rozchlapana farba nagle zderza się na przykład ze sztywną linią litery – tłumaczy Zawisza.
Pomimo że obrazy wydają się być impresjami na temat bliżej nieokreślonych miejsc, w rzeczywistości opowiadają o konkretnych widokach.
– W Bangkoku np. zafascynowała mnie plątanina kabli. One tam są wszędzie. W Europie czegoś takiego się nie zobaczy – opowiada.