W tym czasie, gdy mam nadzieję oczy całego świata spojrzą z potępieniem na łatwą do przewidzenia, czyli niekorzystną dla dziewczyn, decyzję sądu, w Poznaniu dobiegać końca będzie festiwal promujący kobiecą sztukę „No Women No Art".
Piszę o nim, bo jest to dla mnie jeden z najradośniejszych festiwali kobiecych w Polsce. Przyświeca mu jedna idea: nie ma sztuki bez kobiet. Koniec, kropka i nic ponadto. I dlatego co roku – a to już szósta edycja – organizatorki prezentują i zachęcają do oglądania twórczości innych kobiet, nie tylko tych doświadczonych, uznanych przez krytykę, kontrowersyjnych i nie wszędzie lubianych, ale też tych początkujących, które szukają wyrazistości w kolejnych działaniach.