Tymczasem na drodze do szpitala rozwaliła się akurat i zaprawiała grupka miejscowej młodzieży. Kiedy kierowca zaczął trąbić, młodzieńcy bardzo się zirytowali i ruszyli na niego z kamieniami. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/03/08/w-kwestii-obludy/]Skomentuj na blogu[/link] [/b][/wyimek]

Na swoje szczęście kierowca był policjantem w cywilu i przypadkiem miał przy sobie broń służbową; oddał strzał ostrzegawczy, a potem najbardziej agresywnego z napastników postrzelił w nogę. Zachował się przy tym w pełnej zgodzie z procedurą, wezwał pogotowie i tak dalej.

Pamiętam program, jaki zrobiła potem pewna telewizja prywatna, dziś prorządowa, ale za tamtych czasów wręcz przeciwnie. Jako bezstronni przedstawiciele społeczeństwa wystąpiła w nim cała miejscowa lumperka, głównym świadkiem była matka postrzelonego chuligana, zapewniająca, że to złoty chłopak, choć może odrobinę nerwowy, a żadnej pracy sobie nie może znaleźć, bo wszędzie się go czepiają.

Cały program był jednym wielkim szczuciem na policjanta, który śmiał po służbie mieć broń i jej użyć, i, generalnie, współbrzmiał z dziesiątkami innych, histeryzujących, że Polską rządzi policyjny reżim i każdego może obudzić o szóstej rano walenie kolbami do drzwi.

Pewnie już państwo dawno o tej sprawie, przez krótki moment szeroko i na jedno kopyto relacjonowanej, zapomnieli. A warto pamiętać, gdy dziś nagle ci sami funkcjonariusze propagandy zawodzą, że byle pijany smarkacz nie czuje cienia lęku przed podniesieniem na policjanta ręki, nawet z nożem. Wielu długo pracowało na to, by w Polsce, jak przystało na dziadowskie państwo, to raczej policja bała się lumpów niż, jak powinno być, odwrotnie. Skąd teraz zdziwienie?