Szapołowska została wyrzucona z prostego powodu - nie było jej tam, gdzie powinna być, przez co nie odbyło się przedstawienie. Wybrała działalność, która przynosi mniej prestiżu, jednak większe profity, a co najważniejsze - utrwala wizerunek medialny.

To przecież zupełnie jak w Sejmie. Czasem brak jednego człowieka decyduje o braku kworum i całe przedstawienie szlag trafia. Na Wiejskiej też nie brakuje artystów, którzy wolą wybrać inne, bardziej intratne zajęcia.

Jak czytamy, sprawa Szapołowskiej skończy się w sądzie. Jeśli aktorka ją przegra, może to oznaczać precedens. Już dziś warto wiedzieć, jacy posłowie spędzili długie godziny w programach publicystycznych, na pokazach mody czy otwieraniu dwustu metrów autostrady.

Jeśli się okaże, że ich sejmowa aktywność jest bliska zeru, można ich wywalić z roboty podczas wyborów. W tym przypadku - wszyscy jesteśmy Englertami.?