Najpierw PO zdradziła właśnie liberalizm. W cztery prawie lata od zdobycia przez tę partię władzy państwo polskie jest mniej liberalne niż było w 2007 roku – wrosła biurokracja, zwiększyły się daniny społeczne, przedsiębiorcy mają cięższe życie, ilość przepisów i regulacji wzrosła. Platforma nie tylko nie obniżyła podatków, ale je podniosła. Dokonano też skoku na nasze prywatne konta emerytalne. I to wszystko dokonało się pod rządami formacji, która śmiała określać się jako liberalna.
Drugi temat wpisu Migalskiego to konserwatyzm.
Dokonuje się właśnie na naszych oczach – to zdrada konserwatyzmu. Najbardziej widać to w polityce personalnej PO – ciężko w niej mają politycy tacy, jak Gowin, Mężydło czy Radziszewska, za to na listy tego ugrupowania wchodzą Arłukowicz, Rosati, Pinior, Sierakowska, Grabowska, już wkrótce Kalisz. Premier chwacko nawołuje do nieklękania przed księżmi, zapowiada, że po wyborach wróci do kwestii in vitro, małżeństw homoseksualnych, może do aborcji. Przesuwanie się w lewo widzą już wszyscy, bo też Tusk chce, by wszyscy to widzieli – jest mu to potrzebne do odebrania paru procent SLD. I w imię tego interesiku politycznego porzuca idee konserwatywne i ludzi, którym są one bliskie.
Dalej Migalski zachwala ugrupowanie PJN, co nas nie dziwi, skoro jest wiceprezesem tej partii. Każda pliszka swój ogon chwali. Nawet tak malutki.