Wygrała polityka - pisze naczelny "Faktów". - I trudno się oprzeć wrażeniu, że w jej najbardziej prymitywnym wydaniu.
Co tak oburzyło Durczoka? Minister Zdrojewski na ostatniej prostej zmagań o tytuł ESK znalazł dodatkowe 100 milionów na rozwój projektów stolicy Dolnego Śląska. Sam Zdrojewski jest właśnie z Wrocławia.
Oto otrzymaliśmy świetny przykład, że polityka to działanie na rzecz dobra wspólnego. Pod warunkiem, że dobrem wspólnym jest miejsce zamieszkania ministra Bogdana Zdrojewskiego i region, z którego już za kilka miesięcy wystartuje w wyborach. Wdzięczni wyborcy z pewnością będą pamiętać. I o to chodzi.
Finał pożytecznej, szlachetnej i fantastycznej chwilami rywalizacji o miano ESK został spaprany w najgorszym stylu. Zdrojewski będzie teraz opowiadał, że na decyzje międzynarodowej komisji nie miał żadnego wpływu, że była podejmowana autonomicznie, bez jakichkolwiek nacisków i po dokładnym sprawdzeniu, co kandydackie miasta mają do zaoferowania. Ale gesty mają w takich sytuacjach wielką siłę, adekwatną do wartości środków, jakie z publicznej kasy - jak magik - wyciągnął pan minister. Pewnie Wrocław miał świetną ofertę, ale - panie ministrze! - to tak jak w tym dowcipie. Niesmak pozostał.
Durczok ma rację, oskarżając Zdrojewskiego o nieczyste zagrania. To kolejny dowód, że przed wyborami liczy się tylko skuteczność, a zasady fair play nie obowiązują. Nawet ministra kultury.