Tomasz Lis i kolejne hektolitry jego antyprawicowej żółci

Komisja Millera opublikowała raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej. A redaktor Tomasz Lis pisze "Wprost" - o "pożytecznym zamachu smoleńskim"

Publikacja: 01.08.2011 13:01

Tomasz Lis i kolejne hektolitry jego antyprawicowej żółci

Foto: W Sieci Opinii

W dziedzinie satyry, przepraszamy, błazenady redaktor Lis to prawdziwy przodownik pracy. Na froncie walk z ciemnogrodem z PiS, plasuje się gdzieś między Stefanem Bratkowskim a Kazimierzem Kutzem. Zbliża się już prawie do wielkiego mistrza antypisowskiego zakonu - Adama Michnika.

Z wielkim wdziękiem redaktor Lis rozpoczyna kanonadę.

Smoleńska tragedia uaktywniła pewną genetyczną skazę występującą u części nadwiślańskiej ludności. Na dziesięciolecia dała pożywkę infantylizmowi, egzaltacji i cierpiętnictwu lubiącym się przebierać za patriotyzm, gotowość cierpienia dla ojczyzny i pragnienie złożenia ofiary na ojczyzny ołtarzu, nawet jeśli mszę odprawia przy nim nie ksiądz Skarga, ale ojciec biznesmen. A więc znowu nam zrobili krzywdę, znowu straszliwy wróg wystąpił przeciw nam, znowu cios w samo jądro polskości zadano z samego jądra ciemności. Wprawdzie 100 ofiar to nie 250 tys., jak w powstaniu warszawskim, ale zawsze to coś. Ostro to brzmi, zbyt radykalnie, po bandzie albo i za bandą? To proszę, Szanowni Państwo, zajrzeć do prawicowych pisemek i portali. Tam smoleńską katastrofę nazywa się już Drugim Chrztem Polski. Uwielbiany po prawej stronie stetryczały poeta bełkocze coś, że z tej tragedii wykuwa się nowa Polska, a jego poetycki następca gryzmoli coś o Chrystusie narodów. W czymże oni wszyscy by się pławili, gdyby był to wypadek lotniczy, a nie zamach? A może Rosjanie przewidywali, że pokłady szaleństwa są tu na tyle głębokie, że łatwo je uruchomić? No właśnie.

Dalej wynaturzenia redaktora Lisa utrzymane są w podobnym tonie.

Poradziłaby więc sobie nasza prawica i bez zamachu, ale zamach okazał się doskonałym paliwem - nadawał się do politycznego wykorzystywania, bo ujawnił się autodestruktywny gen, dzięki któremu życie w Polsce, oczywiśćie w imię najważniejszych wartości i najważniejszych racji, może zmienić się w piekło. (...) Nie zmartwiliśmy się tylko, jak łatwo częścią tego narodu manipulować. Bo to nie "salonowe media" zmanipulowały naród, obrzydzając mu fantastycznego prezydenta. To pisowskie media postanowiły ogłupić część narodu, stawiając słabego prezydenta na cokoły, opowiadając dyrdymały o zamachu, bredząc o wielkiej manipulacji mediów i o przemyśle pogardy, czyniąc to, nawiasem mówiąc, w tym samym czasie, gdy nakrecały kampanię pogardy wymierzoną w urzędujących prezydenta i premiera.

Jednak jak zwykle eksplozja języka miłości następuje u redaktora Lisa na końcu

A więc to tylko cynizm? Czyta się w prawicowych gazetach egzaltowane bajania o uszlachetniającej katastrofie i o polskości nabierającej teraz rumieńców. Widzi się tę emocjonalną erekcję prawicowych męczenników, że inni to, cholera biegają, ale my jesteśmy patriotami. Słyszy się ich bełkot, że jak myślą o Grunwaldzie, to ta myśl biegnie w stronę cierpień zwolenników PiS. Widzi się i słyszy, i się zastanawia. Rzuciło się im na głowy, czy to naprawdę czysty cynizm. Diabli wiedzą co gorsze. Zamach więc był, jak najbardziej był. Zamach na zdrowy rozum i najbardziej elementarne poczucie dobrego smaku.

Mamy dla Lisa radę - niech sobie poczyta te gazety i poogląda te telewizje, które od początku twierdziły, że winę za katastrofę ponosi Lech Kaczyński lub jego brat. Niech posłucha słów Lecha Wałęsy czy Tomasza Nałęcza. Niech sobie wreszcie poogląda własne programy i poczyta własne teksty, to zrozumie, co to bełkot i emocjonalna erekcja. Największym nieszczęściem polskich mediów pozostają prezenterzy telewizyjni, którym ktoś dał szansę kariery w prasie, ale nie nauczył ani kultury, ani tego, jak pisać bez jeżdżenia twarzą po bandzie.

W dziedzinie satyry, przepraszamy, błazenady redaktor Lis to prawdziwy przodownik pracy. Na froncie walk z ciemnogrodem z PiS, plasuje się gdzieś między Stefanem Bratkowskim a Kazimierzem Kutzem. Zbliża się już prawie do wielkiego mistrza antypisowskiego zakonu - Adama Michnika.

Z wielkim wdziękiem redaktor Lis rozpoczyna kanonadę.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?