Jak nic nie wiedzą, to wymyślają, to jest klasyczna sytuacja. Każdy rozsądny premier konsultuje z prezydentem takie decyzje, tak aby nowy minister mógł z prezydentem bez bariery początkowej oziębłości współpracować.
Zadecydował premier, zaakceptował prezydent. Z tego, co wiem, to zrobił to z całym przekonaniem. To wielkie wyzwanie przed panem Siemioniakiem. Tak jak ja zrozumiałem prezydenta, to on kilkakrotnie akcentując potrzebę zmian, może na niego liczyć nie tylko jak prezydenta, ale byłego ministra obrony świetnie znającego od podszewki problemy mogące powstać. Przestrzegał, aby nie iść na skróty, ścieżką szybkich zmian personalnych.
Z wypowiedzi innych członków Platformy widać, że Siemioniak ma jakieś zadania do zrealizowania. Nie wiem, czy wiąże swoja przyszłość z obronnością. Myślę że jeśli dobrze by swoje zadania wykonał, to czeka go po wyborach jakaś nagroda - oceniał politolog, Bartłomiej Biskup. - Prezydent zna sytuację na tyle, że wie, że same czystki nic nie dadzą. Jest jakoś związany z tym środowiskiem. Długo tam przebywał, więc nie będzie atakował MON.
Publicysta Waldemar Kuczyński komentował nominację:
Wydaje mi się, że to jest plaster na dwa miesiące. Trzeba tę dziurę czymś zaklajstrować, stąd ta nominacja. Ja nie potrafię nic powiedzieć o jego kwalifikacjach z ostatnich lat. Ja go pamiętam z UW, gdzie był jednym z piskorczyków, którzy źle się zapisali w historii Unii Wolności. Nie mogę powiedzieć, żeby miał jakąś wiedzę do pełnienia tej funkcji.