Tomasz Machała na serwisie kampanianazywo.pl napisał:
Jeden człowiek (i to nie Jarosław Kaczyński) popisowo rozwala właśnie cały kampanijny plan Platformy Obywatelskiej. (...) Dla wszystkich było jasne, że kampania Platformy w tym roku będzie znów polegała na straszeniu PIS. Raport Kalisza świetnie się w tą retorykę wpisywał. Świetnie wpisywały się konferencje Macierewicza i Kaczyńskiego. Świetnie wpisywało się szaleństwo smoleńskie. Andrzej Czuma i jego raport z prac naciskowej komisji śledczej kampanijny plan Platformy rujnują. Teraz premier może sobie ostrzegać przed PISem. PIS ma w ręku raport posła Platformy. Raport Czumy będzie przypominany i przywoływany w każdej sytuacji i debacie. Platforma zmieni go przez wnioski innych swoich posłów w komisji? Cóż z tego. PIS powie, że Czumie złamano kręgosłup. A Czuma będzie się publicznie żalił, uwiarygadniając opinie PIS. Czuma fantastycznie rujnuje też plan Platformy mówienia o koalicji PIS – SLD. Teraz to bowiem SLD dostaje do ręki argument, by mówić o koalicji Platforma – PIS. I Leszek Miller już to robi. Już ostrzega przed taką koalicją.
Na salonie24.pl zawrzało. Bloger Rewident napisał:
Poseł Prawa Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk nie krył dzisiaj swojego zdumienia, kiedy okazało się, że raport przewodniczącego Komisji „naciskowej” całkowicie oczyszcza rząd Jarosława Kaczyńskiego z zarzutów o bezprawne działania. W końcowym wystąpieniu poseł Andrzej Czuma podkreślił, że – pomimo tego, że w Komisji większość mieli przedstawiciele koalicji rządzącej – nie potwierdziły się żadne przypadki wywierania nacisków na służby specjalne przez Zbigniewa Ziobro, Mariusza Kamińskiego czy Jarosława Kaczyńskiego. Mularczyk zgodził się z raportem w całej rozciągłości.
Czuma wbił Tuskowi i popierającej go watasze załganych dziennikarzy nóż w plecy na dwa miesiące przed wyborami. W sytuacji, kiedy trzeba było przyznać się do bałaganu w wojsku i rozwiązać 36 pułk, taka niespodzianka nie była rządzącej Platformie do niczego potrzebna. Tusk stracił czujność i nie opóźnił ogłoszenia „wyroku” na okres po wyborach. Zawodzi koordynacja albo też liczba spraw, którymi trzeba ręcznie sterować, aby nie dopuścić do „wycieku” prawdy, jest już tak duża, że rząd i wspierające go media zaczynają tracić na tym kontrolę. Prawo i Sprawiedliwość dostało duży prezent, który bez trudu można wykorzystać w kampanii wyborczej.