Aż dziw, że dopiero teraz Litwa postanowiła poprawić stan znajomości języka litewskiego wśród Polonii i zastosować sprawdzone, polskie zasady. Nowa litewska ustawa wprowadza też cztery przedmioty w języku litewskim, a od 2013 r. ujednolicony egzamin maturalny z języka litewskiego, który do tej pory w szkołach mniejszości narodowych jest znacznie łatwiejszy.

Niepokojący w litewskiej ustawie oświatowej jest jedynie zapis o tzw. optymalizacji sieci szkół. Oznacza on likwidację szkół mniejszości narodowych, jeśli uczy się w nich mniej dzieci niż przewiduje limit. Zagrożona jest prawie połowa ze 120 polskich szkół na Wileńszczyźnie. O tym jednak prawie się nie mówi, bo w Polsce jest ten sam problem. I to nie ze szkołami mniejszości, ale z polskimi. Z powodu niżu demograficznego, samorządy otrzymują coraz mniejszą subwencję oświatową i zamykają szkoły. Bezskutecznie protestują rodzice, dzieci i nauczyciele. W dodatku premier Tusk do nich nie jeździ i nie obiecuje poprawy.
 
Na Litwie obiecuje, bo walka z tamtejszą ustawą ma wyłącznie wymiar polityczny. To pojedynek Tuska z Kaczyńskim o miano Pierwszego Patrioty III RP i o wyborcze głosy Polaków z Wileńszczyzny.

Prezes PiS wykazał w tej sprawie większą czujność rewolucyjną. Był od Tuska szybszy. Nie tylko skrytykował nowelizację zaraz po jej podpisaniu (30 marca 2011 r.) przez prezydent Litwy, ale dodatkowo zapowiedział, że PiS złoży w Sejmie projekt uchwały w tej sprawie. Ponadto ogłosił, że "przyjęcie tej ustawy jest kolejnym dobitnym dowodem porażki polskiej polityki wschodniej". Tym samym pierwszą rundę wygrał 1:0.

Druga runda należy do Tuska. 4 września poleciał osobiście do premiera Kubiliusa. Wprawdzie oficjalnie uznał, że nie należy spraw oświaty upolityczniać, ale już w kościele, na spotkaniu z Polonią kadził jej niemiłosiernie. Oświadczył, że stosunki polsko-litewskie będą zależały od tego, czy Litwa się opamięta. Wywołania wojny jeszcze nie zapowiedział, ale też nie wykluczył. Pokazując się jako patriota większy od genetycznie prawdziwego, omal nie znokautował prezesa PiS. Kaczyńskiego uratował premier Litwy, odpowiadając Tuskowi, gdzie ten mu może wskoczyć i w co pocałować. Po dwóch rundach jest 1:1.

Senyszyn pisze zabawnie, ale dlaczego ani słowem się nie zająknie na temat starań swojej formacji politycznej (SLD) o prawa Polaków na Litwie?