Nie to, że jest usprawiedliwiony, ale jestem w stanie zrozumieć, że człowiek, który jest trochę bardziej, że tak powiem... mniej panuje, ma mniejszą zdolność zapanowania nad swoimi emocjami, mógł zareagować źle.
I choć była szefowa organizacji pozarządowej, która deklarowała, że prawa człowieka są jej bliskie, co prawda przyznaje, że szarpanie kobiety, próba zniszczenia kamery, zwracanie się dziennikarki: "won do PiS", nie przystoi byłemu wicemarszałkowi, to zaraz dodaje:
Natomiast pytanie panie redaktorze, gdzie również są zasady etyki dziennikarskiej, czy przypadkiem pani Stankiewicz swoją nachalnością, którą już wielokrotnie pokazywała, ile ma to wspólnego rzeczywiście z zawodem dziennikarza. Ja mam wątpliwości.
Odrzuca też możliwość ukarania szefa komisji obrony poprzez wyrzucenie go z Platformy. Po czym wyznaje:
Najchętniej bym zazerowała, aczkolwiek gdybyśmy to wszystko zsumowali, to jednak sądzę, że po stronie posła ten akt był jeden i to w stosunku do kamery, natomiast przeciwko posłom - musi pan przyznać - że tych aktów było bardzo dużo.
Pitera ubolewa nad zaostrzającym się językiem polityki. Choć – zauważa: