To taki Filip Inzaghi, klasyczny egzekutor. Za bardzo go nie widać... lecz przychodzi 89. minuta i strzela decydującą bramkę.
W tym samym tonie o swoim szefie mówi Cezary Kucharski, były reprezentant Polski:
Premier to typowa dziewiątka, czyli wysunięty napastnik. Czeka na nasze podania, ale umie też strzelić gola po solowej akcji. Czasami nawet minie trzech-czterech rywali, jak Diego Maradona.
Inaczej grę premiera w meczu polityków Platformy z urzędnikami wspominał reporter "Newsweeka":
Zmarnował dwie sytuacje sam na sam, psuje kolejne akcje, piłka plącze mu się między nogami i odskakuje. Gdyby był zawodowcem, sędziowie co chwila musieliby odgwizdywać spalonego. Po prostu stał i czekał.
A co o grze premiera mówią ci, którzy mieli przyjemność kopać z nim na jednym boisku, ale nie czują się zobligowani do komplementowania go? Jak sugeruje „Newsweek”, ich słowa można streścić w jednym zdaniu – „każdy mecz musi zakończyć się dwoma strzelonymi przez Tuska bramkami, bo inaczej będą wrzaski”. Marek Matuszewski z PiS wyraża się w podobnym tonie: