Portret Tuska piłkarza: „Stoi na spalonym i wydziera się na innych”

„Lubi zagrania z tzw. fałsza i zwód polegający na balansie ciała. Ale boi się wślizgów i unika twardych pojedynków” – podnieca się „Newsweek”. Bo łatwiej pisać o futbolu premiera niż skutkach jego polityki

Publikacja: 11.06.2012 11:35

Portret Tuska piłkarza: „Stoi na spalonym i wydziera się na innych”

Foto: W Sieci Opinii

Czytamy np., że premier na boisku:

Idzie do przodu i instaluje się pod bramką przeciwnika. Zostanie tam już do końca spotkania.

Koledzy premiera z drużyny są dużo bardziej łaskawi dla swojego szefa:

Ustawienie premiera na połowie rywala to przemyślana taktyka, bo strzela dużo bramek.

Jakub Rutnicki, który w drużynie Tuska zajmuje pozycję bramkarza, nie szczędzi szefowi słów pochwały:

To taki Filip Inzaghi, klasyczny egzekutor. Za bardzo go nie widać... lecz przychodzi 89. minuta i strzela decydującą bramkę.

W tym samym tonie o swoim szefie mówi Cezary Kucharski, były reprezentant Polski:

Premier to typowa dziewiątka, czyli wysunięty napastnik. Czeka na nasze podania, ale umie też strzelić gola po solowej akcji. Czasami nawet minie trzech-czterech rywali, jak Diego Maradona.

Inaczej grę premiera w meczu polityków Platformy z urzędnikami wspominał reporter "Newsweeka":

Zmarnował dwie sytuacje sam na sam, psuje kolejne akcje, piłka plącze mu się między nogami i odskakuje. Gdyby był zawodowcem, sędziowie co chwila musieliby odgwizdywać spalonego. Po prostu stał i czekał.

A co o grze premiera mówią ci, którzy mieli przyjemność kopać z nim na jednym boisku, ale nie czują się zobligowani do komplementowania go? Jak sugeruje „Newsweek”, ich słowa można streścić w jednym zdaniu – „każdy mecz musi zakończyć się dwoma strzelonymi przez Tuska bramkami, bo inaczej będą wrzaski”. Marek Matuszewski z PiS wyraża się w podobnym tonie:

Cezary Kucharski i Roman Kosecki robią wszystko, żeby pan premier mógł pokazać światu, jak wielkim jest piłkarzem... Wystawiają mu patelnie.

Czyżbyśmy uzyskali kompletny portret premiera? Spróbujmy podsumować. Donald Tusk, wysunięty egzekutor polityki miłości, o przemyślanej taktyce stania i czekania. „Boski Diego” polskiej sceny politycznej, czekający na podania – wiecznie na spalonym. Niewidoczny do ostatniej minuty Inzaghi, który wrzeszczy, gdy nie trafi do bramki.

Zgadza się? Jak Państwo sądzicie?

Czytamy np., że premier na boisku:

Idzie do przodu i instaluje się pod bramką przeciwnika. Zostanie tam już do końca spotkania.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Donald Tusk nikogo nie oszukał. Nie chce wciągnąć Polski do wojny i trzeba to docenić
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Tusk nie mógł podjąć innej decyzji w sprawie wysłania polskich wojsk do Ukrainy
Publicystyka
Marek Kozubal: Polskie wojsko pojedzie do Ukrainy? Są inne opcje
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: W Paryżu polska prezydencja zburzyła dobry obraz naszego kraju
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy możliwa jest II tura wyborów prezydenckich bez Karola Nawrockiego?