Od zawsze instynktownie czułem, że ten kraj gdzieś jest (...) Że to niemożliwe, żeby tu były te wszystkie nowe stadiony, dworce, lotniska. (...) Że gdzieś leży starannie ukryta, niepotrafiąca się jeszcze przebić - ale jednak PRAWDA o kraju nad Wisłą (...) Z okrutną wyrazistością odsłoniła go dopiero lektura pewnej gazety.
Kamil Durczok pisze:
Rozpoczynają się wielkie igrzyska - i tylko one muszą wystarczyć polskiemu ludowi! Pytanie, na jak długo, bo - jak słusznie napisał autor - "sprowadzanie polityki do szopki ma swoje konsekwencje". Jakby tych odłożonych cokolwiek w czasie konsekwencji komuś było mało, tuż obok wizja dramatu znacznie szybszego straszyła wystarczająco.
Autor cytuje "GPC":
"Rosyjscy kibice chcą przemaszerować przez Warszawę. Bez problemów się nie obejdzie". Tylko głupi zadawałby pytania, czy oby na pewno Ruskie mogą jakoś inaczej dotrzeć na Narodowy, niż maszerując przez Warszawę. Prawdziwa czujność każe nie dać się zwieść takiemu mydleniu oczu. Prawdziwa czujność każe przygotować się na to najgorsze. Bo nieuchronne. Przemarsz rosyjskich kibiców MUSI oznaczać Armagedon porównywalny tylko z "Katriną"! A nawet znacznie gorszy, bo przecież "Katrina" niszczyła Nowy Orlean bez sierpa i młota.