Komorowski i Tusk jakoś nie chwytają za słuchawkę i nie wydzwaniają do prezydentów lub premierów innych krajów, żądając od nich przeprosin za wybryki chuliganów. A przecież są powody do takich telefonów.
I podaje przykłady:
Chociażby mecz Włochy - Chorwacja. Spotkanie zostało kilkakrotnie przerwane przez sędziego (znanego nam wszystkim Howarda Webba) z powodu rzucanych na murawę rac i petard. To znów dokazywali kibice z Chorwacji. Race rzucali już w poprzednim meczu swojej drużyny z Irlandią. W Poznaniu już w pierwszy weekend Euro 2012 zdążyli również wywołać serię burd. W pewnym momencie nawet skutecznie przegonili z poznańskiego Rynku polskich policjantów.
Sami Rosjanie – wiadomo. We Wrocławiu wysłali do szpitala czwórkę Polaków, w tym jednego w stanie ciężkim – i jakoś żadna rosyjska partia nie przysłała Tuskowi listu z przeprosinami. Chorwaci też nie ślą listów, a może nawet powinni, bo przecież ich rodacy skutecznie zakłócają piłkarskie święto nasze i całej Europy.
Według blogera przepraszanie za wybryki chuliganów jest nie na miejscu: