Mówienie, że gen. Petelicki był na jakiejś liście zagrożonych, to kolejna brednia pana Kaczyńskiego, wypowiedziana w jego stylu: ktoś coś powiedział, ale on nie może zdradzić szczegółów. Może to jego kot mu powiedział, że taka lista istnieje? Sama śmierć gen. Petelickiego była wstrząsająca, bo znałem go od wielu lat. To był twardy żołnierz i wydawał się odporny na ciosy. Ale każdy człowiek ma swoją granicę wytrzymałości.

Miller odniósł się także do doniesień o więzieniach CIA:

Nie istniały więzienia. Nie było nic takiego. Tak jak „Solidarni 2010”, korzystając z obecności wielu kibiców i dziennikarzy rozdawali ulotki, wskazujące, że katastrofa smoleńska była zawiniona przez Putina i chcieli zwrócić na siebie uwagę, tak „Gazeta Wyborcza” robi to samo, publikując kolejny tekst. Ale jest postęp, bo niedawno ta „umowa” była podpisana przeze mnie. Dzisiaj okazuje się, że przez ministra Siemiątkowskiego, a być może za miesiąc okaże się, że przez jakiegoś Kowalskiego.

Leszek Miller coraz częściej stara się szokować - przeważnie w niesmacznym stylu. Czy próbuje wejść w buty Palikota, aby zyskać przychylność Aleksandra Kwaśniewskiego? Czy tak kończy mężczyzna?