Teza, że mamy w Polsce konflikt polityczny, w którym dwie strony są mniej więcej tak samo winne i agresywne, co prowadzi do brutalizacji polskiej polityki, jest gruntownie fałszywa. Ta fałszywa symetria przyczynia się do dodatkowego zaognienia wojny polsko-polskiej i działa na korzyść pisowskiej strony w tej wojnie. Wielokrotnie ujawniający swoją irracjonalną niechęć do Platformy Obywatelskiej i rządu Donalda Tuska Jacek Żakowski był uprzejmy tezę tę po raz kolejny powtórzyć, w dodatku obciążając moją skromną osobę szczególnymi „zasługami" w brutalizacji polskiej polityki.
Poseł PO twierdzi, że jest... szykanowany:
Niezależnie od tego w pisowskich mediach trwa nieustanna kampania oszczerstw, nienawiści (p. Mazurek zniżył się w niej do poziomu sensu stricto rynsztokowego, nienadającego się do powtórzenia - odrobina wysiłku i będzie pan wiedział, panie Żakowski, o czym mówię). W tej kampanii prowadzonej przeciwko rządowi i politycznemu zapleczu rządu z uwagi na to, że w istotnym stopniu bronię Polski przed recydywą pisowskiej władzy, jestem szczególnie znienawidzony. To, co robi p. Żakowski, to w gruncie rzeczy przyłączenie się do tej kampanii.
I krytykuje prawicowych dziennikarzy:
Ostatnio około 300 pisowskich propagandystów, w większości całkowicie nieznanych i niesłusznie nazywanych dziennikarzami - w tym kilku bardzo wsławionych, takich jak m.in. Pospieszalski, Wildstein, Ziemkiewicz, Mazurek, Karnowski, Zaremba, Zybertowicz, Sakiewicz, Magierowski, Zalewski, Rydzyk, Janke, Król, Semka, Żaryn itp. - ogłosiło bojkot mojej osoby. O tyle absurdalny, że od dawna z żadnym z nich nie rozmawiałem i nie miałem najmniejszej ochoty się spotkać, a także w żadnym programie z ich udziałem - jako z ludźmi skrajnie niewiarygodnymi - bym nie wystąpił. Ten bojkot to jakaś antycypacja pomysłu p. Żakowskiego; gratuluję pomysłu i towarzystwa.