Roman Polko o BOR: Szef, który się chowa za plecami podwładnego, jest tchórzem

Były dowódca GROM, gen. Roman Polko w wywiadzie dla portalu stefczyk.info ocenia decyzję prokuratury, która przedstawiła akt oskarżenia wobec gen. Pawła Bielawnego, byłego wiceszefa BOR

Publikacja: 26.06.2012 12:02

Roman Polko o BOR: Szef, który się chowa za plecami podwładnego, jest tchórzem

Foto: W Sieci Opinii

To dla mnie bardzo dziwne. Z mojego doświadczenia wynika, że to zawsze dowódca odpowiada za działania służby, a nie jego zastępca. Zastępcy właściwie wykonują przecież to, co im zleca przełożony. Trudno, żeby ich obarczać winą. Ja sobie tego nie wyobrażałem. Myślę, że ani funkcjonariusze BOR, ani żołnierze nie chcieliby służyć pod takim dowódcą, który udaje niewinnego i obarcza winą za błędy swoich podwładnych. To dowód, że coś jest nie tak.

Polko komentuje, co ta sytuacja mówi o szefie BOR - gen. Janickim:

Osoba odpowiadająca za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie powinna wiedzieć, że w takiej sytuacji należy odejść. Przecież nawet, gdyby w tej sprawie BOR działał bez zarzutów, to ta formacja nie wypełniła swojego zadania. Jest nim zapewnienie bezpieczeństwa najważniejszych osób w kraju. Tymczasem doszło do katastrofy smoleńskiej. A Janicki nie poczuwa się do odpowiedzialności. Co więcej, awansuje, uważa, że nic złego się nie stało. To świadczy, że chyba minął się z powołaniem. Żaden szef służby na świecie nie zachowałby stanowiska, gdyby za jego kierownictwa doszło do katastrofy takiej, jak katastrofa smoleńska.

I mówi o unikaniu odpowiedzialności:

Patrząc zdroworozsądkowo coś jest tu nie tak. BOR było nieobecne na lotnisku w Smoleńsku, mimo takiego obowiązku. Nie zrobiono rekonesansu. Nie wiem, czy szef BOR chce zwalać winę za to na swojego zastępcę, czy na tych, którzy zginęli w tej katastrofie. Liczę na to, że prokuratura przeprowadzi rzetelne śledztwo i uświadomi temu człowiekowi, że on odpowiadał za to, jak BOR funkcjonował i jak Biuro wypełniało obowiązki. To na nim ciąży odpowiedzialność decyzyjna. On odpowiada za działanie BOR.

Szef, który się chowa za plecami podwładnego, jest po prostu tchórzem. On powinien powiedzieć, że popełnił błąd i chce ponieść konsekwencje. To byłoby rozwiązanie godne.

To dla mnie bardzo dziwne. Z mojego doświadczenia wynika, że to zawsze dowódca odpowiada za działania służby, a nie jego zastępca. Zastępcy właściwie wykonują przecież to, co im zleca przełożony. Trudno, żeby ich obarczać winą. Ja sobie tego nie wyobrażałem. Myślę, że ani funkcjonariusze BOR, ani żołnierze nie chcieliby służyć pod takim dowódcą, który udaje niewinnego i obarcza winą za błędy swoich podwładnych. To dowód, że coś jest nie tak.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości