Małgorzata Wassermann: Sprawiedliwość przyjdzie dopiero po latach

Córka Zbigniewa Wassermanna komentuje umorzenie wątku odpowiedzialności urzędników ws. Smoleńska. Przyznaje: "Spodziewam się samych umorzeń"

Publikacja: 03.07.2012 14:36

Małgorzata Wassermann: Sprawiedliwość przyjdzie dopiero po latach

Foto: W Sieci Opinii

Na łamach "Naszego Dziennika" czytamy:

Generalnie wiedza, którą dysponujemy do tej pory na temat prowadzenia śledztwa smoleńskiego, nie napawa optymizmem. Trudno uwierzyć, że w ten sposób można prowadzić postępowanie karne. Z tych postępowań bije ogromna tendencyjność, niesamowite ukierunkowanie na jedno założenie: winy pilota i złych warunków atmosferycznych. 

Małgorzata Wassermann zauważa:

Ten materiał, który dzisiaj jest nam znany, nie pozwala na prowadzenie postępowania w innym kierunku, ja spodziewam się samych umorzeń. Po przeszło 25 miesiącach widać, w jakim kierunku idzie śledztwo. Być może to lepiej. Jeśli ma być to robione przez ludzi, którzy nie chcą lub nie umieją tego robić, to może lepiej, żeby to zostawili. Poczekamy na ludzi, którzy będą mieli wolę i umiejętności, by właściwie poprowadzić śledztwo. 

Wassermann podkreśla:

Niestety, dotychczasowe postępowanie organów śledczych doprowadziło do bezpowrotnej utraty większości dowodów zaraz po katastrofie smoleńskiej. Podkreślałam, że można nad czymś pracować latami, jeżeli ma się zabezpieczone dowody, jeżeli tego nie zrobiono, to nie ma nad czym pracować. W dużej części jesteśmy w takiej sytuacji.

To przykre, ale obawiam się, że dopiero po iluś latach będziemy rozliczać osoby, które odpowiadają za całą katastrofę. W Polsce toczy się niejedno postępowanie, w którym w wyniku celowych, podkreślam - celowych działań dochodzi do zacierania śladów i utraty dowodów i później, po latach, rozliczamy osoby, które do tego doprowadziły.

Mamy choćby sprawy Krzysztofa Olewnika i Stanisława Pyjasa, i w przypadku śledztwa smoleńskiego niestety też tak będzie. Choć jest to nie do uwierzenia, że można na oczach całego świata coś takiego zrobić.

I zapewnia, że nie zamierza się z tym pogodzić:

Będę walczyć o to, by wszystkie akta dotyczące katastrofy smoleńskiej były jawne, wtedy będę mogła krok po kroku wytłumaczyć, jakie popełniono błędy. Dzisiaj decydenci i wymiar sprawiedliwości są w tej komfortowej sytuacji, że mówią, co chcą, a rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej wiąże tajemnica śledztwa.

Na łamach "Naszego Dziennika" czytamy:

Generalnie wiedza, którą dysponujemy do tej pory na temat prowadzenia śledztwa smoleńskiego, nie napawa optymizmem. Trudno uwierzyć, że w ten sposób można prowadzić postępowanie karne. Z tych postępowań bije ogromna tendencyjność, niesamowite ukierunkowanie na jedno założenie: winy pilota i złych warunków atmosferycznych. 

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku