Pytany przez bezpłatny dziennik „Metro” – co powiedziałby małżeństwu wykształconych 30-latków, którzy kalkulują, czy mogą sobie pozwolić na dziecko, bo nie stać ich nawet na kredyt mieszkaniowy, który mieliby spłacać do emerytury – Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiada bez wahania:
Nie zgodzę się, że państwo nic nie robi. Młodzi mogą przebierać wśród ofert edukacyjnych, staramy się za gwarantować wsparcie dla rodziców, m.in. przez program tworzenia miejsc w żłobkach i dofinansowanie legalnego zatrudnienia niań
Niań zdaje się będzie więcej, bo w tym roku pracę straci 7,5 tys. nauczycieli. Dla nich minister też ma konkrety:
Będziemy zachęcać urzędy pracy, aby wykorzystywać pieniądze w Funduszu Pracy na przekwalifikowanie nauczycieli. Jeśli budżet na to pozwoli, w przyszłym roku uruchomimy specjalny program dla nauczycieli, podobny do tego, jaki w tym roku prowadzimy dla młodych bezrobotnych.
Dziennikarka Anita Karwowska zwraca ministrowi uwagę, że mamy doczynienia z błędnym kołem. W rozmowach z nią pracownicy pośredniaków mówią, że nie mogą wysłać bezrobotnego na staż, jeśli pracodawca nie zobowiąże się do późniejszego zatrudnienia.