"Kompromitacja Sejmu! Dymisja Gowina!", "absolutny skandal", "nietolerancja", "obskuranctwo!" - to nie nagłówki i fragmenty z "Faktu" czy "Super Expressu", ale z komentarza dziennikarskiego autorytetu numer 1, Tomasza Lisa. Naczelny "Newsweeka", który ze swojej wściekłej retoryki robi powoli znak rozpoznawczy, tym razem - jak wielu innych liberalnych publicystów - wścieka się na postawę ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina (którego Lis nazywa uprzejmie "Panem Gowinem". Tylko że Lis bardziej.
"KOMPROMITACJA SEJMU! CZAS NA DYMISJĘ GOWINA! Odrzucenie wszystkich projektów ustaw o związkach partnerskich to absolutny skandal. Zwyciężyła nietolerancja, wygrało obskuranctwo. Swoją siłę ponownie pokazał Pan Gowin"
- brzmi cały nagłówek tekstu w "NaTemat". Później jest tylko trochę łagodniej, ale za to bardziej tendencyjnie. Lis pyta, czy sumienie pozwala premierowi mieć w rządzie kogoś, kto myśli inaczej niż on.
Pan Gowin i inni tzw. konserwatyści w PO głosowali zgodnie ze swoim sumieniem. Mam w związku z tym pytanie do premiera Donalda Tuska. Czy w zgodzie z jego sumieniem jest sprawowanie funkcji ministra sprawiedliwości przez człowieka, który jest na kontrze do ogromnej większości własnej partii? Czy w rządzie Donalda Tuska jest miejsce dla człowieka, który walczy z in vitro, walczy z międzynarodowym traktatem wymierzonym w przemoc wobec kobiet, walczy z prawami obywatelskimi części obywateli.
Oczywiście, taka sytuacja jest niedopuszczalna i skandaliczna. Dlatego Lis przestrzega premiera: