Nałęcz: partyjniactwo premiera tylko na pokaz

Tomasz Nałęcz bagatelizuje znaczenie nagrania premiera, który obiecuje zwolnienie "pisiora" z MSW

Publikacja: 12.08.2013 18:30

Nałęcz: partyjniactwo premiera tylko na pokaz

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

W przeciwieństwie do wielu komentatorów życia publicznego, którzy ubolewają nad ciągle ujawnianymi podsłuchami, nagraniami i "taśmami prawdy" , musze przyznać, że mi zawsze takie niespodzianki sprawiają dużo frajdy. W końcu rzadko mamy okazje zajrzeć za kurtynę polityki i zobaczyć jak się robi tę kiełbasę. Szczególnie, że potwierdzają ona nasze najgorsze przypuszczenia. Tak też było w przypadku nagrania ze spotkania premiera z partyjnymi działaczami na Dolnym Śląsku upublicznionego przez "Newsweek".

Niestety, trochę inaczej niż w przypadku innych nagrań, nie wzbudziło ono wielkiego poruszenia. Dziś sprawę zbagatelizował na przykład prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, który wyjaśnił, że przecież "wszyscy tak robią"

Dziś cały chór partyjnych obłudników atakuje premiera za te słowa, ale przecież to proza partyjnego życia.  Kogo oni atakują, z kogo się śmieją? W ich środowiskach rozlega się dokładnie takim sam chór. To jest ułomnością życia politycznego w Polsce. (...)Donald Tusk zrobił to, co zrobiłby każdy inny lider w tej sytuacji.

- powiedział w radiowej "Trójce". Wyjaśnił też, że premier partyjniacki zapał tylko udawał, by zadowolić swoich działaczy. Tak naprawdę bowiem takie niskie pobudki kłócą się z jego naturą.

Zobaczył taką partyjną zapiekłość, ale jak go znam, wcale nie przypadła mu do gustu. Moim zdaniem wybrał najprostsze rozwiązanie – sfora głodnych wilków domaga się ofiary, to stworzył wrażenie, że dostaną.

Możemy więc odetchnąć z ulgą: premier nie lubi "zapiekłego partyjniactwa" i nadal uprawia politykę miłości. Tyle, że czasem idąc z partyjnym prądem.

W przeciwieństwie do wielu komentatorów życia publicznego, którzy ubolewają nad ciągle ujawnianymi podsłuchami, nagraniami i "taśmami prawdy" , musze przyznać, że mi zawsze takie niespodzianki sprawiają dużo frajdy. W końcu rzadko mamy okazje zajrzeć za kurtynę polityki i zobaczyć jak się robi tę kiełbasę. Szczególnie, że potwierdzają ona nasze najgorsze przypuszczenia. Tak też było w przypadku nagrania ze spotkania premiera z partyjnymi działaczami na Dolnym Śląsku upublicznionego przez "Newsweek".

Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu
Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni