Zdecydowana większość ankietowanych (59 proc.) chce więc aby Tusk na kolejne 2,5 roku pozostał przewodniczącym Rady Europejskiej. Sprzeciwia się temu też niemało respondentów, bo co trzeci (36 proc.). Najwyraźniej ta jedna trzecia właśnie, która nie widzi go w Brukseli, widzi go w pałacu prezydenckim (32 proc.). Najbardziej przeciwni kontynuacji europejskiej kariery Tuska są młodzi wyborcy (8 proc.) i to jest grupa, która nie widzi go ani w Brukseli, ani pod żyrandolem. Z kolej starsi badani (między 55 a 64 rokiem życia) najwyraźniej wilcze oczy pamiętają najlepiej, bo aż 66 proc. z nich nie chce powrotu Tuska do kraju.
Można ten sondaż podsumować tak, że większość Polaków uznała, że lepiej Tuska w Brukseli mieć, niż nie mieć. Ale w kraju kompletnie za nim nie tęsknią.
Andrzej Stankiewicz zauważa, że PiS i Platforma zaczynają tak prowadzić swoją politykę, by wciągnąć Tuska do bieżącej rozgrywki. Ma temu służyć m.in. powołanie komisji śledczej w sprawie Amber Gold, wymierzonej w dużej mierze w byłego premiera. Dlaczego Polacy nie tęsknią za Tuskiem? Michał Szułdrzyński pisze, że ciągle pamiętają mu fatalną końcówkę rządów, gdy nie rozliczył się z afery taśmowej i wyjechał do Brukseli. A ja dodam też, że pamiętają jak się zaklinał, że do żadnej Brukseli się absolutnie nie wybiera… I być może za to kłamstwo płaci dziś były premier.
Wilcze oczy to jednak wcale nie tylko domena Tuska, bo zaświeciły wyraźnie i u Schetyny. Rozprawił się wczoraj z partyjną opozycją, wyrzucając z PO Jacka Protasiewicza i Stanisława Huskowskiego. Michała Kamińskiego, jako że w partii nie był, wyrzucić mógł tylko z klubu parlamentarnego.
Renata Grochal pisze w „Wyborczej” („Czystkami Schetyna nie odzyska zaufania”), że metoda na wyrzucanie krytyków jest dość krótkowzroczna, bo zamknie usta innym posłom tylko doraźnie. A powód jakoby wyrzuceni szkodzili partii jest naciągany - „bo gdyby za coś takiego wyrzucać, to Schetyna już dawno sam powinien wylecieć”. Nic dodać, nic ująć, tylko… czy te oczy mogą kłamać?!