Niezależnie od tego, czy obie sprawy są powiązane czy nie, przypomniały nam tuż przed rocznicowym szczytem UE, że u jej wschodnich granic leży Ukraina. Już powoli się przyzwyczajaliśmy, że część ukraińskiego terytorium wciąż kontrolują prorosyjscy separatyści, a Krym jest okupowany przez Rosję. Porozumienia mińskie w sprawie zakończenia konfliktu w Donbasie co prawda nie są wprowadzane w życie, ale wielkiej wojny z dziesiątkami ofiar cywilnych nie ma, więc też nie ma zainteresowania zachodniej opinii publicznej. Moskwa złamała zasadę nienaruszalności granic, ale cóż można jej zrobić? Nic! Lada moment więc trzeba, jak sugeruje wielu europejskich polityków, znieść sankcje i wrócić do normalnych stosunków z Rosją, ściskać dłonie, wznosić toasty i handlować, handlować, handlować.