W opinii przeciętnych Holendrów Polacy piją, źle parkują samochody, imprezują, nie mówią po niderlandzku i zabierają pracę miejscowym. Niedawno jeden z holenderskich polityków nazwał polskich imigrantów "bandą analfabetów". Choć zrobił to w bezpłatnej gazetce rozdawanej na dworcach, zaprotestowała ambasada. Znane jest też ironiczne określenie radnego Hagi Marnixa Nordera, który 20-30-tys. społeczność Polaków mieszkającą w stolicy określił rok temu mianem "polskiego tsunami".
(...) Co można wyłapać na holenderskich forach? "Słowiańska hołota", "Pijana hołota z bloku wschodniego", "Nienawidzę Polaków - je...ć ich wszystkich", "Polskie zacofane piź...ce, które kradną wszystko, co nie jest przykręcone do ściany". Kiedy w Polsce był prezydent Obama, jedna z internautek dziwiła się: "Co on robi w tym kraju, niech zrzuci bombę atomową na tych idiotów!".
Antypolski klimat rozlał się na całą Holandię - alarmuje Małgorzata Bos-Karczewska, szefowa polonijnego portalu Polonia.nl i przewodnicząca Stowarzyszenia Ekspertów Polskich w Holandii.
Postrzeganie Polaków różni się w zależności od regionu - tłumaczy holenderski socjolog Alfred Pijpers - Zdecydowanie najgorzej jest w wielkich miastach. Na południu Holandii, gdzie dominuje religia katolicka, Polacy przybywający do pracy są dobrze widziani. Pomaga w tym Kościół katolicki.
To chyba niemożliwe, aż z wrażenia przecieramy oczy. W kraju umiłowanej powszechnie tolerancji i wolności wyboru dochodzi do tego typu zachowań? To skandal! Cieszymy się, że to właśnie jedynie słuszna "GW" obnażyła prawdę o tolerancji w kraju tulipanów. Sezon ogórkowy w "Wyborczej" zaczyna się w Holandii.