Nie dość, że premier Tusk musi borykać się z gaszeniem pożarów po radosnej twórczości "spółdzielcy" Grabarczyka, a kibice nadal nie witają go na meczach "językiem miłości", to jeszcze obrywa mu się za Euro 2012 od naszych południowych sąsiadów. O złym stanie dróg, zakłóceniach w budowie stadionów i kłopotach z chuliganami pisze czeski tygodnik "Tyden".

Mistrzostwa Europy w 2012 roku mogą przynieść wstyd Polsce, która jest obecnie nieprzygotowana do przeprowadzenia turnieju - uważają dziennikarze czeskiego tygodnika "Tyden". Stan infrastruktury drogowej zdaniem autorów publikacji pozostaje daleko w tle problemów związanych z budową głównych obiektów mistrzostw, czyli stadionów. Zwracają oni uwagę na wynoszące prawie pół roku opóźnienia prac na Stadionie Narodowym w Warszawie oraz w Gdańsku, a także na kłopoty z organizacją meczu z Francją, który odbył się ostatecznie 9 czerwca na obiekcie warszawskiej Legii. - UEFA jest zdenerwowana, ale oficjalnie nazywa to "śledzeniem sytuacji" - komentuje "Tyden". Czescy dziennikarze podkreślają także, że polscy chuligani są jednymi z najgroźniejszych w Europie. Również w tym kontekście zaniepokojenie wyraziła europejska federacja, a stewardzi i służby bezpieczeństwa mają w Londynie przejść w tej sprawie odpowiednie szkolenia.

My ze spokojem podchodzimy do rewelacji czeskiego tygodnika. Zapewne materiał powstał z inspiracji innych sąsiadów zza Odry, którzy tylko czekają, aby przejąć nasze Euro 2012. Dla kapitana Tuska mamy przygotowaną piosenkę "Nic się nie stało, Donaldzie, nic się nie stało". Do ME mamy jeszcze tyle czasu, że na pewno wszystko uporządkujemy. To co, panie premierze, pora "haratnąć w gałę"?