To oczywisty wniosek płynący z analizy sondaży Wirtualnej Polski (i nie tylko WP) z ostatnich miesięcy. A najnowsze badanie po prostu nie pozostawia w tej mierze żadnych wątpliwości. Partia niezdecydowanych - czyli Polaków, którzy nie wiedzą, na kogo oddadzą głos w nadchodzących wyborach - gwałtownie przybiera na sile i skupia już aż 27% wszystkich badanych. Podczas gdy miesiąc temu takich niezdecydowanych wyborców było 20%, dwa miesiące temu - 17%, a trzy miesiące temu - 18%.
O planktonie politycznym - czyli takich ugrupowaniach, jak Polska Jest Najważniejsza, Liga Polskich Rodzin, Samoobrona RP, Unia Polityki Realnej, Ruch Poparcia Janusza Palikota, Socjaldemokracja Polska czy Demokraci.pl - nie ma co przy tej okazji nawet wspominać. W totalnej wojnie gigantów, czyli Platformy i PiS już teraz zdają się one być starte niemal na pył, co zresztą było do przewidzenia.
Niestety, co w tym wszystkim najsmutniejsze: walka o głosy niezdecydowanych - przynajmniej na razie - toczy się właściwie niemal wyłącznie z wykorzystaniem chwytów odwołujących się do emocji, a nie umysłów.
Redaktor Gabryel zastanawia się też, czym mogłaby się różnić Polska pod rządami PO od tej rządzonej przez PIS:
Mimo że od wyborów dzieli nas już zaledwie kilkadziesiąt dni, na dobrą sprawę nikt nie ma pojęcia, czym właściwie miałaby się różnić Polska w roku 2012 czy 2014, gdyby współrządziła nią wtedy Platforma Obywatelska, od Polski w tym samym czasie, gdyby współrządziło nią wówczas Prawo i Sprawiedliwość.