Reklama

Poważna afera finansowa w wałbrzyskiej PO

Kilkaset tysięcy złotych z kas przedsiębiorstw komunalnych w Wałbrzychu znalazło się u prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej

Publikacja: 01.08.2011 10:23

Poważna afera finansowa w wałbrzyskiej PO

Foto: W Sieci Opinii

Nie ma szczęścia Platforma do Wałbrzycha. Najpierw lokalni działacze doświadczyli wyborczego cudu nad urnami, teraz okazuje się, że partia Donalda Tuska mogła być finansowana z kasy przedsiębiorstw komunalnych. Doniesienie do prokuratury złożyli w tej sprawie byli prezesi miejskich społek.

 

Z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego mogło przepłynąć do PO pół miliona złotych. Jak twierdzi jego były prezes Ireneusz Zarzecki, proceder rozpoczął się w 2005 roku. Jego kolega Wojciech Czerwiński, były wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków, uważa, że zaczął się rok wcześniej. Prezydent miasta Piotr Kruczkowski, związany wtedy z PO, miał wprost stwierdzić, że każdy członek zarządu musi co miesiąc wypłacać mu po 500 zł. Potem stawka urosła – zasiadający w zarządach spółek miejskich mieli oddawać co najmniej jedną trzecią wartości wypłacanych nagród.

Obok Kruczkowskiego w całej sprawie padają jeszcze inne nazwiska związane wtedy lub do dzisiaj z PO – posłanki Katarzyny Mrzygłockiej, senatora Romana Ludwiczuka i posła Zbigniewa Chlebowskiego. Pieniądze z miejskich spółek miały zasilać ich fundusze wyborcze. Z wyliczeń Zarzeckiego wynika, że tylko z samego MPK Ludwiczuk miał otrzymać 40 – 50 tys. zł, Chlebowski 30 tys. zł, a Mrzygłocka 50 – 70 tys. zł.

– To bzdury. W poniedziałek składam przeciwko Zarzeckiemu doniesienie do prokuratury – oburza się posłanka. Z zeznań Zarzeckiego przed prokuraturą wynika, że prezydent Kruczkowski osobiście objeżdżał prezesów spółek komunalnych i domagał się od nich pieniędzy. Ci jeździli później do ratusza i zawozili najczęściej 20, 30 lub 40 tys. złotych albo przekazywali kwoty zaufanym osobom – te zaś przelewały je z prywatnych kont na fundusz wyborczy PO. Robił tak również sam Zarzecki.

Reklama
Reklama

Z kolei Wojciech Czerwiński, były prezes Miejskiego Zarządu Budynków, w swoim doniesieniu...

...opisuje sytuację z przełomu września i października 2010 r., kiedy to Kruczkowski miał zażądać od niego wypłacenia 7 tys. zł. Czerwiński konsekwentnie odmawiał, pomimo że był kilkakrotnie napominany, aby przemyślał swoją decyzję. Stanowisko stracił w maju 2011 roku, tuż przed tym, jak Kruczkowski opuścił urząd prezydenta Wałbrzycha. Nagrał jednak rozmowę z przełomu września i października:

Piotr Kruczkowski: – I co, myślałeś coś?

Wojciech Czerwiński: – Coś mam. Półtora tysiąca.

P.K.: – Co ty, kurde, na waciki?

Nic się nie stało, Platformo nic się nie stało - to zapewne usłyszymy z ust premiera Tuska i jego zwolenników. Po raz kolejny zastanawiamy się, po co została powołana Julia Pitera?  Jak widać na przykładzie Wałbrzycha, władza deprawuje, ale władza absolutna Platformy deprawuje absolutnie.

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama