Sekuła nie czuje się „politykiem przegranym”.
Czuję się jak polityk spełniony. Naprawdę. Pracowałem w samorządzie, byłem urzędnikiem państwowym, kończę pracę jako poseł. Wiele rzeczy mi się w tej pracy udało, mam z tego ogromną satysfakcję. Nie jestem przegrany. Nigdy nie przejmowałem się tym, co o mnie mówią i o mnie piszą. Afera hazardowa? Proszę popatrzeć na to nie przez pryzmat afery medialnej, tylko tego, co naprawdę się stało. A naprawdę to jeden z szefów służb specjalnych skoczył do gardła premierowi. Mnie się udało go powstrzymać. Przyjmuję przy tym do wiadomości, że wielu ludziom nie podobały się moje metody.
Według posła Sekuły warto było zakończyć pracę komisji z korzystnym dla PO wynikiem.
Warto było, bo wszystko było zgodne z prawem. Nie pozwoliłem na jarmark. Mam świadomość, że wziąłem to, jak to się mówi, „na swoją klatę”. W czasach socjalistycznych było takie powiedzenie, że „każde przedsięwzięcie kończy się szukaniem winnych, karaniem niewinnych i nagradzaniem postronnych”. Choćbym jednak miał poświęcić swoją karierę, nie pozwoliłbym, żeby zbuntowany jakikolwiek szef służby specjalnej decydował o obsadzie najważniejszych stanowisk politycznych w kraju.
Decyzja o rezygnacji ze startu w wyborach nie jest nowa.