Na portalu tvp.info czytamy:
Warszawscy śledczy od sierpnia, przez dwa miesiące, prowadzili postępowanie sprawdzające „w kierunku ewentualnego naruszenia artykułów kodeksu karnego mówiących o przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego oraz poświadczenia nieprawdy”. (...) Śledczy musieli czekać na dokumenty z Najwyższej Izby Kontroli oraz Kancelarii Premiera. Kiedy je otrzymali uznali, że nie ma dowodów na naciski na kontrolerów NIK.
Tak najprawdopodobniej zakończy się sprawa kontroli NIK, a Tomasz Arabski będzie ponownie wygrzewał się na fotelu szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Najwyraźniej premier docenia jego niezwykły profesjonalizm.