Reklama

Tusk ma nowy leadership, opozycja się wykrwawia

Lider PO przekonstruował zaplecze partii i może teraz korzystać z niego w sposób komfortowy. A opozycja jest uwikłana we własne wojny

Publikacja: 06.12.2011 20:38

Małgorzata Subotić

Małgorzata Subotić

Foto: Rzeczpospolita

Dwa miesiące po wyborach główne partie polityczne wyglądają, jakby przeszło po nich tsunami. Wyjątkiem jest może PSL.

Jedynie Donald Tusk po przeprowadzeniu generalnych porządków na swoim politycznym zapleczu może teraz korzystać z niego w sposób komfortowy. Nastąpiło przedefiniowanie projektu politycznego, jakim była Platforma.

Głównym efektem jest ukształtowanie się nowego przywództwo partii. Formalnie nadal pierwszym wiceprzewodniczącym jest Grzegorz Schetyna, ale przeszedł do rezerwy strategicznej. I jedyne, co mu zostało, to usiąść nad rzeką i albo zarzucić wędkę, albo wypatrywać, czy przepłynie nią ciało wroga. Czyli tych, którzy pozbawili go wpływów (z Tuskiem na czele).

Faktycznymi wiceliderami, i to do zadań specjalnych, są teraz Ewa Kopacz, marszałek Sejmu, i Radosław Sikorski, szef MSZ. Po tej dwójce długo w PO nikogo nie ma.

Kopacz, lojalna i twarda (mimo nimbu emocjonalności, a nawet histeryczności, który jej przypisują krytycy), na stanowisku marszałka jest gwarantem, że parlamentarna machina będzie działała tak, jak Tusk chce. Co szczególnie w okresie kryzysu jest wartością bezcenną.

Reklama
Reklama

Sikorski, dobrze widziany na europejskich salonach, to rządowy rozgrywający w sprawach UE. Nikt przytomny nie ma wątpliwości, że berlińskie wystąpienie ministra było w pełni uzgodnione z jego szefem. Odbyło się to według precyzyjnie zaplanowanego scenariusza. Premier przecież nieprzypadkowo nie powiedział w swoim exposé właściwie ani słowa o sytuacji w Unii. Bo to było wcześniej "rozpisane" na Sikorskiego.

Szef naszej dyplomacji staje się więc dodatkowym zwornikiem między Europą a polskim premierem, który aspiruje do najważniejszych funkcji w UE. Przewodniczenie Komisji Europejskiej jest planem minimum. I całkiem realnym, uwzględniwszy świetne kontakty Tuska z kanclerz Merkel i układ sił w samej Unii, która potrzebuje kogoś, kto nie jest ani z Południa, ani z europejskiej Północy, ani przywódcą z największych państw.

Tusk posprzątał. A opozycja jest w rozsypce. Walczy między sobą i wygląda na to, że będzie to bój do krwi ostatniej. Najbardziej krwawy na prawicy.

I PiS Jarosława Kaczyńskiego, i ziobryści z  Solidarnej Polski tkwią w tej samej grupie potencjalnych wyborców. Zbigniew Ziobro do centrum nie może się przesunąć. Zbyt świeża jest pamięć o tym, co robił jako minister sprawiedliwości. Więc takie propozycje jak wprowadzenie kary śmierci będą się powtarzać.

Z kolei Ruch Palikota i SLD walczą o rząd dusz na lewicy. Ta walka jest, przynajmniej pozornie, mniej krwawa. Ale czy Leszek Miller, jedyna nadzieja Sojuszu na przetrwanie, dogada się z Januszem Palikotem? Ktoś będzie musiał ustąpić. I to raczej nie z własnej woli.

Dwa miesiące po wyborach główne partie polityczne wyglądają, jakby przeszło po nich tsunami. Wyjątkiem jest może PSL.

Jedynie Donald Tusk po przeprowadzeniu generalnych porządków na swoim politycznym zapleczu może teraz korzystać z niego w sposób komfortowy. Nastąpiło przedefiniowanie projektu politycznego, jakim była Platforma.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Publicystyka
Karol Nawrocki uderza w PiS i zerka w stronę Konfederacji oraz Grzegorza Brauna
Publicystyka
Ursula von der Leyen: Nowe otwarcie w handlu z USA
Publicystyka
Estera Flieger: Nie rozumiem przeciwników polityki historycznej
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Polska z bronią u nogi
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Publicystyka
Marek Migalski: Wścieklica antyprezydencka
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama