Zdaniem Palikota przyznanie nagrody Donaldowi Tuskowi jest parodią:

To co się dzieje w ciągu tego ostatniego miesiąca, kiedy Tusk leci na łeb, na szyję w sondażach, popełnia błąd za błędem, stało się to jakoś parodią samej tej nagrody. Dziwię się brakowi instynktu redakcji. W tym momencie wygląda to na jakieś waflowanie władzy. To się źle skończy dla "Wprost", ale przede wszystkim dla pewnych standardów, bo część ludzi po prostu już nie będzie wierzyła w to, że jakiekolwiek nagrody w naszym kraju mają charakter głosu opinii publicznej.

W podobnym tonie wypowiadał się o nagrodzie w portalu Onet.pl Robert Biedroń:

To subiektywna ocena redakcji tygodnika "Wprost". Odwołanie redaktora naczelnego tego tygodnika, Tomasza Lisa, może jednak sugerować, że przyznanie nagrody dla premiera Donalda Tuska nie było takie jednogłośne. W rankingu polityków nominowanych wysoką pozycję zajmował też Janusz Palikot. Ubolewam, że to nie on jest zwycięzcą tego konkursu. Dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej - wprowadził do Sejmu 41 posłów, tworząc trzecią siłę polityczną w kraju.

I oto stało się jasne. To Palikot miał zostać człowiekiem roku, a gdy tak się nie stało, ktoś musiał ponieść tego konsekwencje. Wdzięczni jesteśmy Sherlockowi Palikotowi i doktorowi Biedroniowi, że rozwikłali i tę zagadkę.