Joanna Mucha: O sporcie wiem bardzo dużo

Minister sportu opowiada swoim o przygotowaniu do kierowania resortem, nieuzasadnionej krytyce i szczegółach dotyczących wypłaty ogromnej premii dla zdymisjonowanego szefa Narodowego Centrum Sportu

Publikacja: 15.02.2012 11:03

Joanna Mucha: O sporcie wiem bardzo dużo

Foto: W Sieci Opinii

Joanna Mucha tłumaczy, że wypłata tak ogromnej premii to kwestia… aneksów:

Premia będzie ewentualnie wypłacona w dwóch transzach. Pierwsza transza to 342 tysiące złotych - ona będzie wypłacona po ostatecznym odbiorze. Na tę chwilę prawnicy bardzo dokładnie sprawdzają kontrakt i  odpowiedź na pytanie o konieczność jej wypłaty dadzą w najbliższych dniach. Mirosław Drzewiecki, który twierdzi, że premii nie trzeba wypłacać, podpisał ten kontrakt i dwa aneksy. Ale nie wie o tym, że ten kontrakt był jeszcze raz aneksowany. To, co podpisał pan Mirosław Drzewiecki, w tej ostatniej wersji, niestety, wypadło. Bardzo żałuję.

Czy w takim razie można ujawnić treść kontraktów?

Kontrakty są, niestety, tajne. Jeśli okaże się, że jest jakiś przepis prawny, który pozwoli mi je ujawnić, to na pewno to zrobię. Ustawa o dostępie do informacji publicznej bardziej odnosi się do kwot, które są wypłacane danym osobom. Te kwoty są ujawniane przeze mnie i podstawa wypłacania tych kwot również jest przeze mnie ujawniana.

Mucha komentuje doniesienia o tym, że w kolejce czekają kolejne nagrody dla wiceszefów Narodowego Centrum Sportu, opiewające na sumę około 4 mln złotych:

Nie znam tej kwoty. Nie wiem, skąd ona się wzięła. Jestem bardzo zdziwiona. Jeśli chodzi o NCS, to tam jest jeszcze dwóch członków zarządu, którzy - póki co - zostają, więc na razie nie ma o czym mówić.

Co sądzi o odejściu prezesa Narodowego Centrum Sportu - Rafała Kaplera?

To jest takie odczucie dwustronne. Z jednej strony pan Kapler ma bardzo dużą wiedzę. De facto sam trzymał bardzo wiele nitek tego kontraktu i bardzo mocno angażował się w pracę. Z drugiej strony też wiem o tym, że miał pewne problemy z relacjami z podmiotami, które z nami współpracują, więc to jakby działało w obie strony.

Krytykę pani minister traktuje lekko:

Kiedy się jest wystawionym na taką falę krytyki, to bardzo ważną rzeczą jest odróżnienie tej krytyki, która jest tabloidalna i nieuzasadniona, od tej, która ma jakieś podstawy. Ja mam wrażenie, że każdego dnia wychodzi taka bańka mydlana, która pęka i okazuje się, że w niej nic nie ma, i że niektóre media stwierdziły, że na podstawie tego, że jest dużo tego "nic", to jednak "coś" jest. Nie mam poczucia, żebym była słabiej przygotowana do tego resortu niż moi poprzednicy. Nie mam poczucia, że nie jestem w stanie dać sobie z tym rady.

Co mówi o słynnym „pytaniu o Superpuchar”?

To jest kolejna nieprawda, która się przetoczyła przez media. Nie było takiej sytuacji. Mówiliśmy cały czas: "Wisła - Legia" i nigdy nie padało słowo "Superpuchar", więc zapytałam, skąd akurat ta konfiguracja, a nie pytałam, jak dobiera się firmy do Superpucharu.

Z całego serca współczujemy minister Musze, której słowa media tak złośliwie przeinaczyły. Pytanie tylko, czy pani minister już wie, kto wybiera drużyny? Bo kto wybrał panią minister, wiadomo.

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku