Przypomnijmy: „Nasz Dziennik” poinformował, że po katastrofie smoleńskiej ktoś na terenie Rosji „manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego”. Według gazety, prokuratura wojskowa uznała jednak, że można tu mówić jedynie o dzwonieniu na cudzy koszt, a nie o wykradaniu informacji.

Adam Hofman stwierdził:

My wszyscy powinniśmy chcieć, by śledczy się tym ponownie zajęli. Nawet przy tych niskich standardach - to, co się stało, bardzo dziwi. Jeśli telefon prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych kraju, który jest członkiem NATO był - jak rozumiem przez Rosjan – używany, a prokuratura umarza postępowanie, tłumacząc, że była niska szkodliwość społeczna, bo wydzwoniono tylko kilkanaście złotych – to jest śmiech przez łzy. To znaczy, że taki telefon nie jest odpowiednio chroniony, że nie bada się okoliczności, dlaczego tak szybko byli tam Rosjanie i złamali zabezpieczenie.

Zapytany o działania prokuratury, Hofman odpowiedział:

Każdy prokurator od szczebla szeregowego aż do samej góry po takiej decyzji powinien się podać do dymisji. Po takiej wiadomości, w okresie międzywojennym, ktoś kto by za to odpowiadał, strzeliłby sobie chyba nie tylko w policzek.