Dawny przywódca antykomunistycznej opozycji, kiedyś z Matką Boską w klapie, dziś wyznaje:
To, co mnie dziś bardziej niepokoi, to instrumentalna gra religią. Słyszymy słowa o obronie katolickiej wiary i Kościoła. Podnosząc takie hasła, wyprowadza się ludzi na ulice.
Ale zarazem były prezydent pisze:
20 tys. ludzi, którzy niedawno dowiezieni przez grupy polityczne uczestniczyli w marszu w Warszawie, pokazała, że wierzący rodacy nie ulegają już pokrzykiwaniu i histerii bankrutującego biznesmena w sutannie i odchodzących w polityczne rozbicie pseudokatolickich partii. Dziś my Polacy potrafimy myśleć konstruktywnie. Nikt nie zabrania nam się modlić i nikt nie odbiera nam głosu, tak w mediach, jak i w wyborach politycznych.
I dlatego: