Wałęsa mówił z przekonaniem:
Władza jest władzą. Ja gdybym był na miejscu Tuska, dałbym polecenie spałować, oddać za to, władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się, ale potem szacunek, ktoś ich wybrał, oni są przedstawicielami narodu, nie mogą pozwolić sobie na takie, na opluwanie, na bijatykę, no, no, no. Panie premierze, zdecydowania, dość takiej zabawy.
Dopytywany, czy pałowałby działaczy „Solidarności”, odpowiedział:
Tak, z przewodniczącym na czele. Pierwszego bym, jak byłbym komendantem albo premierem, wyszedłbym z pałą i go spałował, że nie potrafi mądrze układać stosunki w wolnej Polsce. (...) Mają prawo do demonstracji? Nie do takiej demonstracji, nie do opluwania, nie do bijatyk, demonstracja musi być w formie, a nie areszt zrobić dla premiera, zamknąć parlament, no ludzie, gdzie my żyjemy, to jest cywil banda.
Nikt nie zrobi dziś Lechowi Wałęsie większej krzywdy, ani teczkami Bolka, ani analizą jego fatalnej prezydentury, niż on sam sobie robi - swoimi medialnymi wystąpieniami. Kompromitacja.