Kamil Durczok w TVN24 zastanawiał się, skąd wynika przypływ miłości Donalda Tuska do Grzegorza Schetyny – z siły czy ze słabości premiera? Jarosław Gowin odpowiedział:
Moim zdaniem nie można mówić o żadnym przypływie miłości. Donald Tusk i Grzegorz Schetyna to są ludzie numer jeden i numer dwa w Platformie. Niezależnie od tego, czy się kochają czy się nie kochają są skazani na współpracę. (...)
I pan redaktor i ja dostatecznie dużo wiemy o polityce, żeby wiedzieć, że przyjaźń nie koniecznie sprzyja współpracy. I odwrotnie. Nie trzeba się przyjaźnić, by dobrze współpracować. Polityków powinny łączyć nie sympatie i antypatie, to jest drugorzędne – powien ich łączyć wspólny cel.
Czy jest nim rekonstrucja rządu?
To jest decyzja wyłącznie należąca do premiera Tuska. To on musi widzieć, czy on widzi w nas ministrach, nas politykach kierujących partią i klubem dostatecznym potencjał by zostawić w nas niezmienionym składzie czy też sięgnąc po kogoś z ławki rezerwowej. A premier Donald Tusk tworząc rząd mówił, że Grzegorz Schetyna "to strategiczna rezerwa Platformy Obywatelskiej". Jestem przekonany, ze wcześniej czy później, w tej kadencji albo w następnej, Grzegorz Schetyna będzie piastował najwyższe funkcję w państwie