Oficer Polski podziemnej jako naoczny świadek opowiadał Franklinowi Delano Roosweltowi o zorganizowanym przemyśle zagłady Żydów. Ówczesny prezydent przerwał mu – pytając o sytuację koni w okupowanej Polsce. Teraz jego następca (także demokrata) miał mu oddać mu sprawiedliwość honorując najwyższym odznaczeniem jakie może nadać prezydent USA. Jednak przypominając postać Jan Karskiego, Obama powiedział, że kurier:
został przeszmuglowany do Getta Warszawskiego i polskiego obozu śmierci.
Dziennikarz "Uważam Rze" Cezary Gmyz w rozmowie w Piotrem Goćkiem w radiownet.pl zwracają uwagę, że petitem na dalekiej stronie Gazeta Wyborcza napomknęła o "gafie" prezydenta USA, tymczasem internet aż huczy od właściwszego określenia: Obamagate. I dodaje:
Zdumiewające było zachowanie Adama Rotfelda, który w momencie kiedy padały te słowa nie zareagował. A potem była galopa by znaleźć jakiegkolwiek urzędnika który to stwierdzenie odwoła. Wzmożenie moralne wykazał już na twiterze Paweł Graś i Radosław Sikorski (…) Powinni sobie zdać sprawę, że wysłali osobę kompletnie niekompetentną jeśli słysząc "Polish death camp" nie reaguje na to.
Jak wiadomo były szef MSZ został zaproponowany Białemu Domowi w miejsce forsowanego wprzódy Lecha Wałęsy na którego amerykańska administracja nie chciała się zgodzić (Noblista m.in. nie znalazł czasu dla Noblisty podczas jego wizyty w Polsce)