Na portalu stefczyk.info czytamy:
Jak podał "Fakt", z ekspertyzy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego sporządzonej na zlecenie prokuratury wojskowej wynika, że Rosjanie dwukrotnie - w dniach 10-12 oraz 16-19 ingerowali w zawartość kart pamięci aparatów fotograficznych ofiar katastrofy smoleńskiej.
Wassermann stwierdza:
Linia rosyjska jest cały czas taka sama i czytelna. Po pierwsze Rosjanie zacierają ślady. Po drugie przekazują do Polski sfałszowany materiał dowodowy. I to wychodzi nie jeden raz – nie mogę mówić na tym etapie o szczegółach, ale zapewniam, że tak jest. W związku z powyższym wniosek jest taki, że nie można wierzyć i opierać się na żadnym materiale, który przychodzi z Rosji.
(...) Myślę, że jeszcze niejeden raz strona rosyjska nas zaskoczy, bo stopień – jak w tym przypadku – ingerencji w materiał dowodowy, ewentualnie poświadczanie przez Rosjan nieprawdy w dokumentach jest bardzo prymitywne. Nie wiem, czy zdają sobie z tego sprawę, czy robią to celowo, ale to pokazuje, że na pewno ingerencje w ten materiał były.