W blogu w serwisie salon24.pl Tomasz Sakiewicz pisze:
W związku z narastającą falą aktów miłości, która towarzyszy nam w czasach rządów Donalda Tuska, pragnę oświadczyć, że nie mam skłonności samobójczych. Nigdy nie myślałem o samobójstwie, nie zamierzam takiego planować ani podejmować decyzji o zakończeniu mego jakże bogatego życia własnoręcznie ani przy pomocy przyjaciół. Ostatnio przechodziłem badania zdrowotne i nic mi nie dolega poza nadwagą, którą i tak zrzucam.
I podkreśla:
Jestem bardzo zadowolony z życia. Kłopoty finansowe tylko mi to życie ubarwiają, a w ogóle jak na kogoś, kto wydaje w imperium miłości i pokoju pełne niepoprawnych emocji gazety, to i tak trzymam się nieźle. Narkotyków nie używam. Problemy z alkoholem mam wyłącznie wtedy, kiedy zamkną mi za wcześnie monopolowy. Nie załamuje mnie fakt, że prezydent mojego kraju został mianowany dzięki faksowi przesłanemu przez urzędników Putina ani że premier lepiej gra w piłkę od naszej reprezentacji, za to gorzej rządzi niż Grzegorz Lato w PZPN. W ogóle to wszystko uważam za ważne powody, by żyć i skopać kilka pośladków. Moje życie rodzinne, mimo wielu zakrętów, uważam za udane.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże więc Sakiewicz kontynuuje: