Kolejni ludzie giną, a odpowiedzialne za tę śmierć osoby w dalszym ciągu rządzą naszym życiem. Od realnej śmierci gorsze jest widmo potwora, który się czai, czyli PiS-u i w ogóle wszystkich, którzy krytykują władzę (oszołomów). Wyborcy PO będą powtarzali, że głosują dla jaj. Nie będą sobie zdawali sprawy, że te jaja to śmierć ich matki, która nie mogła kupić leków na raka, bo jakiś jajcarz nie przewidział ich refundacji.
Stankiewicz dodaje:
Przez 20 lat udało się wyhodować człowieka odpornego na fakty, a podatnego na manipulacje. Sektę. Która wbrew faktom, wbrew prawom fizyki, wbrew temu, co widzi na własne oczy, będzie zaprzeczała i wiernie stała na straży guru Donalda Tuska, aż do samounicestwienia. (...) Przypuszczam, że psychologowie mają podobne doświadczenia w rozmowach z uzależnionymi członkami sekt. I to do nich należałoby się zwrócić o poradę, jak w tej sytuacji przeprowadzić detoksykację. Na pewno każdy z nich kazałby w pierwszej kolejności odstawić toksyny. Może nie nagle, tylko stopniowo, żeby nie było zbytniego szoku. W tym wypadku toksyny to środki masowej propagandy władzy. Czyli reżimowe przekaziory, media ufundowane na pieniądzach po układzie okrągłostołowym, który z perspektywy historii wydaje się coraz bardziej gangsterski.
Publicystka pisze o śmierci generała Petelickiego:
Tymczasem pod osłoną wrzasku igrzysk znika fizycznie następna osoba w Polsce, gen. Sławomir Petelicki. Znów przypadkiem jest to koniec tygodnia, tak że sekcja zwłok będzie prawdopodobnie najwcześniej w poniedziałek, aby ewentualne toksyny mogły zniknąć. To kolejne z serii samobójstw osób publicznych za „rządów miłości” Donalda Tuska. Tak się składa, że znów był to ktoś, kto ujawniał patologię władzy i alarmował o demontażu państwa. (...) Nie ma człowieka, nie ma krzyku, nie ma sprawy.