Nasza propozycja jest wciąż aktualna. Posłowie SP mają czas do 27 lipca, by z niej skorzystać. To jest ostatni dzień posiedzenia Sejmu. Dzień, kończący sezon polityczny przed wakacjami. Wciąż uważamy, że można odsunąć od władzy ten fatalny rząd Donalda Tuska. Jednak, żeby do tego doprowadzić musimy się zjednoczyć i wystartować wspólnie z list PiS. To jest warunek. Dlatego bez żadnych negocjacji zapraszamy do powrotu polityków, którzy tworzyli SP.

Zapytany, co ten powrót może przynieść, Błaszczak odpowiada:

System polityczny w Polsce promuje duże ugrupowania i duże listy. Sondaże pokazują, że poparcie Solidarnej Polsce nie pozwala na wejście tej partii do Sejmu. Oni mają obecnie 2-3 procent. To jest jednak na tyle dużo, że może pozwolić na wygranie wyborów. To może przechylić szalę na naszą stronę. Dlatego powinniśmy wystartować z jednej listy. (...) My wychodzimy z założenia, że sytuacja jest klarowna. Nam nie chodzi o interesy i negocjacje, ale o wyższe cele. Nam chodzi o przyszłość Polski. Trzeba zrobić wszystko, by Donald Tusk odszedł, by przeszedł do historii. Jest olbrzymia szansa, by wygrało PiS. My gwarantujemy zmianę.

Wielu obserwatorów wątpi w taką zmianę. Poseł PiS odpowiada:

Takie odczucia można mieć oglądając media tzw. mainstremowe. Jednak Polska naprawdę jest inna niż w tych mediach. Dowody na to to choćby gigantyczna liczba ponad 2 milionów podpisów w obronie TV Trwam, ponad 80 marszy dotyczących tej sprawy w całej Polsce. Kwietniowy marsz w Warszawie w obronie pluralizmu mediów i TV Trwam był w mojej ocenie największą manifestacją w III RP. Również marsze organizowane przez PiS, jak 13 grudnia, czy 14 marca cieszą się ogromnym poparciem. To nie pozostaje bez odpowiedzi. W mojej ocenie to jest jednym z powodów decyzji prezydenta Komorowskiego, który złożył projekt ustawy o zgromadzeniach. Uchwalone niedawno propozycje ograniczają swobody obywatelskie i organizowanie manifestacji. To jest reakcja na to, że naród się budzi i zaczyna się domagać swoich praw.