Z pokorą właściwą dla realistycznej oceny sytuacji przyjęli ten fakt nie wyróżnienia ich w żaden sposób przez prawdopodobnego przyszłego republikańskiego prezydenta USA. (…) Romney nie spotkał się z żadną opozycją, bo widać zupełnie nie potrzebował także Kaczyńskiego i PiSu do swojej kampanii wyborczej, której ta wizyta była częścią.
Z kolei inny bloger tego portalu – Zebe – uważa, że republikański polityk wygłosił świetną, "nader zaskakującą mowę przed audytorium zgromadzonym na Politechnice Warszawskiej":
90 proc. wystąpienia poświęcił Polsce. Mówił o rzeczach, które nawet Polakom trzeba przypominać. Wykazał się świetnym przygotowaniem i znajomością tematu. Widać było, że wizyta w Polsce ma dla niego znaczenie. Sporą część poświęcił roli Jana Pawła II w drodze do obalenia komunizmu (…). To co powiedział, nie miało jakiegokolwiek przełożenia na amerykańskich wyborców. Romney mówił do nas. Do Polaków w Polsce.
Wylicza, też, że kandydat na prezydenta:
Wskazał oś zła na świecie, do której zaliczył Białoruś, Syrię, Wenezuelę i Rosję. Tym krajom zarzucił dyktatorskie zapędy i brak demokracji.
Bloger podkreśla, że Amerykanin: