Na początek wstydliwe wyznanie: przez niemal cały swój żywot byłem przeświadczony, że żyję w niepodległym i wolnym mimo wszystko kraju. Skalę mojej ignorancji uświadomił mi dopiero dziś Jacek Karnowski, który w tekście na portalu wPolityce.pl wyrwał mnie z tej dość błogiej nieświadomości.
Tekst mówi o zbiegu trzech pozornie niezwiązanych ze sobą spraw: pogrzebie gen. Jaruzelskiego, o wykrytych nieprawidłowościach wyborczych (które rzeczywiście, są skandalem) i o zbliżającej się 25-letniej rocznicy wyborów 4. czerwca. Z tego miksu powstała taka oto teza
III Rzeczpospolita przechodzi w nową fazę, paradoksalnie, bliższą PRL niż jej pierwsze ćwierćwiecze. Wyczuwalny od lat w większości mediów oddech Jaruzelskiego (dał tym ludziom, w latach 80., bilet do karier, wiedzy i własności), przestaje być ukrywany. Tak, my z niego, mówią już otwarcie
- pisze Karnowski. Dalej w tekście padają m.in. sugestie, że zmiany władzy nie da się być może przeprowadzić poprzez głosowanie (potrzebna rewolucja?)
Narastające wątpliwości wokół tego, czy ten system można zmienić demokratycznie. Już nie chodzi nawet o codzienną przemoc medialną, ale o coś więcej - o narastające wątpliwości wokół procesu wyborczego. Wątpliwości zbywane półsłówkami, może celowo, by było jasne, że zmiany nie będzie, niezależnie od tego, kogo wskażecie.