Obrazy bicia i kopania uczestników marszu, wulgarne wrzaski, obraźliwe gesty mogą zmobilizować przeciwników władzy. Gdy w ich sercach zagości lęk o bezpieczeństwo własne i własnych rodzin a zaraz potem przerodzi się w bunt i gniew, to tak zwani „zwykli ludzie”, którzy jeszcze wiosną nie mieli na kogo głosować, pójdą do wyborów i nie tyle zagłosują za opozycją, ile przeciw władzy. Wtedy jakość polityków przestaje się liczyć, bo wyborcami kieruje znacznie potężniejsza siła niż programy, hasła i manifesty. Ta siła to nie rozum, lecz emocje. To emocjami, nie programami wyborczymi, żywi się polityka. PiS wypuścił dżina nienawiści i przemocy z butelki i nie ma pomysłu jak zamknąć go tam z powrotem. W ten sposób może spełnić się kolejne prawo polityki – partie rządzące zazwyczaj nie przegrywają z opozycją, lecz same ze sobą. Tym razem w Białymstoku sprawy poszły za daleko i politycy PiS zdali sobie z tego sprawę. Dzisiaj próbują wycofać się rakiem z poparcia dla „naszej pięknej, patriotycznej młodzieży”.
Flirt PiS ze środowiskami nacjonalistyczno – kibolskimi trwa od ostatniej kampanii wyborczej do sejmu. To wtedy łysi i agresywni „prawdziwi Polacy” nagminnie zakłócali spotkania Donalda Tuska z wyborcami krzycząc: „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Politycy prawicy zobaczyli w zadymiarzach sojuszników wedle starej reguły: „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. W kąt poszło przywiązanie do prawa i porządku a praworządność zniknęła ze sztandarów partii. Trzeba było podlizać się nowym politycznym przyjaciołom. I tak chuligani w magiczny sposób zmienili się w patriotów, którzy urządzają uroczystości patriotyczne i „trzeba im bić brawo” (J. Kaczyński).
Beata Szydło pisała do uczestników pielgrzymki kibiców na Jasną Górę: „Państwa postulaty są dowodem zaufania, które daje mi wielką satysfakcję. Wierzę, że również z Państwa wsparciem uda się zrealizować dobrą zmianę, dzięki której każdy Polak będzie czuł się dobrze w swoim kraju i będzie dumny z ojczyzny”.
Kiedy na stadionie Legii kibole rozwinęli gigantyczny transparent: ”KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice”, podległa Zbigniewowi Ziobrze prokuratura postanowiła nie wszczynać śledztwa nie dopatrując się w tych groźbach „czynu zabronionego”.
Poparcie władzy polega nie tylko na legitymizowaniu „środowisk patriotyczno-kibicowskich” ale przede wszystkim za zapewnieniu chuliganom bezkarności. I tak uczestnik marszu KOD w Krakowie skopany przez chuliganów, co zostało nagrane i wyemitowane w głównych programach informacyjnych, został oskarżony o „udział w bójce”. Narodowcy wieszający zdjęcia polityków PO od dwóch lat nie zostali zidentyfikowani, choć ich twarze są świetnie widoczne na filmach a nazwiska powszechnie znane. Chuligani, którzy kopali i bili kobiety, protestujące wobec faszystowskich haseł wznoszonych na tak zwanym „Marszu Niepodległości”, nie usłyszą zarzutów, bo prokuratura umorzyła śledztwo, przyznając co prawda, że były bite, ale sprawcy w ten sposób jedynie „okazywali niezadowolenie”. Sąd nakazał ponowne wszczęcie śledztwa, które prokurator ponownie umorzył. Taki sam los spotyka większość doniesień na pobicia cudzoziemców. Sprawców się „nie ustala” a śledztwa umarza.