Wino z Polski wspina się na wysokie półki cenowe, zdobywa nagrody za granicą, lawinowo rośnie liczba winnic. A zdanie na temat jego jakości poprawiło się tak dalece, że własna winnica staje się pomału jedną z rozważanych możliwości inwestycji. Ich rosnąca popularność zachęciła do współpracy z producentami kolejną sieć dyskontów.
Coraz więcej winnic
W tym roku pierwszy raz liczba winnic przekroczyła granicę 200, a według najświeższych danych Portalu Enoturystycznego grupa producentów na koniec października sięgnęła już 230 operujących na blisko 400 hektarach.
– Liczba oficjalnie zarejestrowanych winiarzy zaczęła rosnąć, bo osoby, które szukają możliwości zainwestowania, widzą, że rynek wina w Polsce ma sens – mówi Marian Jeżewski, prezes stowarzyszenia Enokultura.
Inwestycja jest jednak długoterminowa, bo pierwsze owoce winorośl wyda dopiero po trzech–czterech latach od zasadzenia. Co więcej, nasze winnice są wciąż jeszcze małe, mają średnio po niespełna dwa hektary. Ich potencjał, który pozwalałby na współpracę np. z wielkoformatowymi sklepami wymagającymi stałych dostaw, musi zdecydowanie wzrosnąć. Większych winnic, powyżej 10 ha, jest zaledwie kilka. Ale ich współpraca z sieciami handlowymi się rozwija. Na półki Lidla od kilku lat trafiają wina Polka z krakowskiej winnicy Srebrna Góra. Początek tej współpracy był zresztą małą sensacją, pisała o tym większość branżowych portali. Przed trzema tygodniami na podobny krok zdecydowała się Biedronka, która wpuściła na półki wino Polonez stworzone dla sieci w rzeszowskiej winnicy Łany. – Uważam, iż polskie wina powinny być oferowane w szerszym obrocie i w bardziej przystępnych cenach niż obecnie – mówił Bogdan Kasperek, właściciel winnicy. Szersza obecność w handlu jest dobrą promocją polskiego winiarstwa, innym sposobem są coraz popularniejsze festiwale, jak organizowany w ten weekend Krakowski Festiwal Młodego Wina. W kwietniu przyszłego roku podobna impreza odbędzie się w Katowicach.